Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 29 kwie 2013, o 10:16 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445
29 kwietnia kościół wspomina Św. Katarzynę ze Sieny, dziewicę i doktora Kościoła - Patronkę Europy.
Poniżej przedstawiamy jej żywot i zasoby do szerszych informacji:



Święta Katarzyna ze Sieny

Obrazek



Narodziny

Czternastowieczna Siena była miastem sprzeczności i kontrastów.

Wznosząc się na skale dominującej ponad okolicznymi równinami, była nieprzystępna dla wrogów, ale gościnna i serdeczna dla przybyszów. Ówcześnie była miastem większym od Paryża czy Londynu. Sieneńczycy z dumą spoglądali na sześciokilometrowe mury obronne, otaczające miasto, oraz na liczne wieże i wieżyczki, do wznoszenia których miały prawo tylko najszlachetniejsze rody.

Średniowieczna Siena to również miasto Maryi, ?Civitas Virginis?, miasto ludzi uduchowionych, ale także awanturników, barbarzyńców i grzeszników.

Pewnego dnia w dzielnicy Fontenbranda, w rodzinie cenionego farbiarza Giacomo Benincasa, urodziła się dziewczynka, która miała w przyszłości rozsławić swoje miasto na cały świat.

25 marca 1347 roku Mona Lapa, energiczna żona farbiarza, urodziła swoje 23 i 24 dziecko, bliźniaczki: Katarzynę i Joannę.


Boże wezwanie

Bóg bardzo wcześnie dał znać o swoim zamyśle wobec tego dziecka. Ukazał się jej i zachwycił sobą na całe życie, gdy Katarzyna nie skończyła nawet siedmiu lat. Wracając z bratem Stefanem od starszej siostry, nad kościołem Ojców Dominikanów ujrzała Jezusa Chrystusa zasiadającego na tronie. Obok niego zaś apostołów Piotra i Pawła, a także Jana Ewangelistę. Katarzyna straciła poczucie rzeczywistości i z zachwytem wpatrywała się w wizję, i wówczas Jezus spojrzał na nią z ogromną miłością, uśmiechnął się i pobłogosławił. Zniecierpliwiony Stefan potrząsnął dziwnie zachowującą się siostrą i wyrwał ją ze skupienia.

Jednak tych kilka chwil pierwszej w jej życiu wizji całkowicie odmieniło dotychczasowy bieg wydarzeń. Katarzyna rozmiłowana w Bogu ślubuje mu dozgonne dziewictwo. Budzi się w niej zamiłowanie do samotności, praktykowania cnót chrześcijańskich, częstej modlitwy i służby bliźniemu.


Narodziny powołania

W jej sercu rodzi się powołanie zakonne. Zaczyna ? wbrew woli rodziców ? marzyć o klasztorze. Rodzina tymczasem nakłaniała ją, by dbała o siebie, o swój wygląd, bo oto nadarzała się dla niej świetna partia. Katarzyna jednak z uporem obstawała przy swoim postanowieniu. Aby zyskać na czasie, posłuchała rady kuzyna, nowicjusza dominikańskiego, Tomasza della Fonte, i ogoliła sobie głowę, co w tamtych czasach oznaczało dla kobiety hańbę i upadek. Mona Lapa na ten widok wpadła w furię. Ukarała córkę odbierając jej własny pokój i obciążając ją odtąd licznymi, ciężkimi i upokarzającymi zajęciami.

Podczas tych miesięcy ciężkiej pracy w Katarzynie tylko utwierdziło się pragnienie życia zakonnego. Z utęsknieniem patrzyła z oddali na mury kościoła Braci Dominikanów. Aż pewnej nocy, we śnie ukazał jej się sam założyciel tego zakonu, święty Dominik, taki, jakiego widywała na fresku w kościele. W jednej ręce trzymał piękną białą lilię, a w drugiej białą szatę, którą jej ofiarował. W krótkich słowach zapewnił ją, że już niedługo będzie odziana w habit, o którym tak marzy.

Matka jednak nadal miała wobec niej poważne plany małżeńskie. Dlatego wywiozła córkę do znanego uzdrowiska, Vignone.

Ale córka, miast odzyskać nadwerężone pracą siły, złapała jakąś dziwną wysypkę, której towarzyszyła wysoka temperatura.

Nie pomagały żadne lekarstwa i Mona Lapa wpadła w rozpacz. Bała się, że utraci kolejne dziecko, tak bardzo przez nią umiłowane. Katarzyna twierdziła, że jedyną rzeczą, jaka może jej przywrócić zdrowie, jest pozwolenie, by została ?mantellata? ? czyli tercjarką dominikańską.



Zrealizowane pragnienie

Na przeszkodzie w realizacji tego pragnienia stała nie tylko matka, ale same siostry obawiały się przyjąć w swoje szeregi taką młodą, ładną i niezwykle kontrowersyjną dziewczynę.

Przerażona Mona Lapa ubłagała przeoryszę, by odwiedziła Katarzynę, a ta, gdy zobaczyła oszpeconą krostami bidulkę, przyrzekła, że po wyzdrowieniu przyoblecze ona habit i zostanie ?mantellata?. I tak też się stało.

Jednak jako nowicjuszka Katarzyna nie oddawała się, jak inne siostry, dziełom miłosierdzia, ale usunęła się w zacisze własnego pokoiku celi; godzinami modliła się i oczekiwała na spotkanie z Oblubieńcem. Poddawała się praktykom ascetycznym, radykalnie ograniczyła jedzenie, czuwała długo w noc, niejednokrotnie biczując się. W jej malutkiej domowej celi Bóg osobiście nauczał swoją oblubienicę. Zjawiali się tam również święci, których znała i czciła.

W tym czasie miało miejsce jedno z ważniejszych spotkań z Chrystusem, w czasie którego objawił On Katarzynie istotną prawdę o Sobie. Wiedział o jej ogromnym pragnieniu poznania Boga i dlatego uległ i wyjawił swojej oblubienicy: ?Czy wiesz córko, kim ty jesteś i kim jestem Ja? Kiedy te dwie rzeczy poznasz, będziesz szczęśliwa. Otóż ty jesteś tą, która nie jest. Ja zaś jestem tym, który jest?.


Wyjście z odosobnienia

Po miesiącach odosobnienia, walki duchowej, spotkań z Bogiem i świętymi, Katarzyna stanęła wobec nowego wezwania swojego Oblubieńca. Oto zażądał, by zerwała z samotnością, wyszła do rodziny i do tych, którzy potrzebują jej obecności i pomocy. Ta gorliwa dziewczyna początkowo nie chciała o tym słyszeć, ale Chrystus nie zamierzał ustąpić i w pełnych miłości perswazjach przekonywał ją do nowej drogi ku świętości.

Katarzyna nie mogła Mu odmówić i podjęła to niespodziewane wezwanie.

Rozpoczęła całkiem nowy okres w swoim życiu. Wyszła ku ludziom pokrzywdzonym przez los, ku chorym, cierpiącym, ku ubogim i zagubionym. Z poświęceniem udzielała się w hospicjum ?La Scala?. Szła tam, gdzie już nikt nie miał ochoty ani odwagi pójść. Podejmowała się pielęgnacji trędowatych, chorych na raka w ostatnim stadium, zgorzkniałych, złośliwych i wulgarnych, którzy swoim zachowaniem zniechęcili nawet najbardziej cierpliwych.

Katarzyna szybko zyskała sławę jako miłosierna tercjarka, wspomożycielka najuboższych, wstawienniczka największych grzeszników. Skuteczność jej modlitw, liczne ekstazy, wizje, egzorcyzmy, uzdrowienia sprawiły, że stała się osobą znaną i wieść o tej niezwykłej, młodej sienence szybko rozeszła się po świecie.

Z tego powodu w 1374 roku kapituła generalna dominikanów zebrała się we Florencji, dokąd została też wezwana i Katarzyna.

Przesłuchano ją z uwagą i nie dopatrzono się niczego niepokojącego. Generał zakonu przekonał się o wyjątkowości powołania tej tercjarki. Wyznaczył nawet na jej duchowego opiekuna i przewodnika doświadczonego mnicha, ojca Rajmunda z Kapui. W tym samym roku we Włoszech rozszalała się epidemia dżumy. Zaraza zataczała szerokie kręgi i zbierała swoje tragiczne żniwo. Ludzie umierali w strasznych mękach. Zdarzało się, że z lęku przed chorobą ojciec opuszczał dzieci, rodzeństwo uciekało od braci i sióstr, żony odchodziły od swoich mężów. Ginęli także najbliżsi samej Katarzyny, która, co było do przewidzenia, rzuciła się w wir pracy, by przynieść choćby nikłą ulgę umierającym.


Dar jednania

Mniej więcej w tym czasie Katarzyna objawiła też światu jeszcze jeden ze swoich talentów. Okazało się, że jest doskonałym rozjemcą i negocjatorem. O pomoc w mediacjach prosili ją tak najbliżsi, jak i patrycjusze sieneńscy, a wkrótce także i rządzący sąsiednimi republikami. W niedługim czasie o taką pomoc zwrócił się do niej sam papież Grzegorz XI.

Od roku 1375 Katarzyna coraz więcej przebywała poza rodzinnym miastem. Została zaproszona przez członka rządu republiki Pizy. Tam zapoznano ją z bieżącymi problemami politycznymi środkowych Włoch oraz opowiedziano o konflikcie pomiędzy republikami sąsiadującymi z Państwem Kościelnym a papieżem. Dominikańska tercjarka bez namysłu rozpoczęła tę nową działalność. Angażowała się przede wszystkim jako córka Kościoła, która broni nadwątlony autorytet głowy Kościoła.

W marcu 1376 roku konflikt zaostrzył się i papież rzucił interdykt na Florencję. Wówczas rząd republiki toskańskiej poprosił Katarzynę o pośrednictwo w negocjacjach z papieżem.

Święta podjęła się misji i bezzwłocznie wyruszyła ze swoją ?la bella brigata? w długą i niebezpieczną drogę do Awinionu.

W czerwcu została przyjęta przez Ojca Świętego na prywatnej audiencji. Rozmawiała z nim nie tylko o konflikcie z republikami włoskimi, ale gorąco namawiała papieża do powrotu na Stolicę Piotrową. Ta ostatnia sprawa stała się dla Katarzyny najważniejszą w tym okresie. Tak długo namawiała Grzegorza XI, tak żarliwie modliła się, tak wiele listów napisała w tej sprawie, aż osiągnęła swój cel i papież powrócił do Rzymu w styczniu 1377 roku.

Ojciec Święty wezwał ją do siebie w 1378 roku i poprosił o pertraktacje pokojowe z rządem Florencji. Jednak upragniony pokój pomiędzy Florencją i papiestwem został zawarty już z następcą Grzegorza XI, Urbanem VI.


Dyktowanie ?Dialogu? przerwane wybuchem wielkiej schizmy zachodniej

Latem 1378 roku Katarzyna zaczęła dyktować swoim uczniom Dialog o Opatrzności Bożej, w którym umieściła kompendium swojej mistycznej wiedzy o Bogu i kondycji człowieka oraz o drodze do poznania Boga przez człowieka.

Nie minęło kilka miesięcy, a praca ta została przerwana przez dramatyczne wydarzenia. W listopadzie wybuchła tzw. wielka schizma zachodnia. Francuscy kardynałowie nie złożyli homagium nowo wybranemu papieżowi, Urbanowi VI. Zwołali własne konklawe i wybrali antypapieża Klemensa VII. Urban VI wezwał Katarzynę do Rzymu i poprosił ją o wsparcie duchowe w tej trudnej sytuacji.

W listopadzie 1378 roku Katarzyna żegnała się na zawsze z ukochaną Sieną i wyruszyła ? jak się potem okazało ? w ostatnią ziemską podróż. Wyruszyła do Rzymu, by jeszcze raz wesprzeć Namiestnika Chrystusa i wstrząsnąć sumieniami odstępców oraz tych, którzy bali się zająć własne stanowisko wobec tego strasznego rozłamu. Niektórzy biografowie twierdzą nawet, że był to czas, kiedy w dużej części współdzierżyła z papieżem ster Kościoła. Pod jej wpływem Urban VI napisał encyklikę wzywającą wszystkich Włochów do mobilizacji duchowych sił w walce o dobro i cześć Kościoła. Nadrzędnym zadaniem Katarzyny stało się szybkie rozpowszechnienie encyk20 liki. Święta kolejny raz wykorzystuje ogrom swoich wpływów i cały swój autorytet. Niestety, sytuacja papieża i Kościoła wciąż się pogarszała.

I choć doświadczenie najgorszego upokorzenia i klęski zostało jej oszczędzone, bo nie dożyła całkowitego szaleństwa Urbana VI, ani pogłębienia schizmy i wybrania trzeciego papieża, to i tak doznawane przez nią cierpienia w intencji Mistycznego Ciała Chrystusa przysporzyły jej wielkiej goryczy i bólu.


Ostatnie miesiące życia

Ostatnie trzy miesiące jej życia upłynęły pod znakiem nieustannej modlitwy i strasznych cierpień. Zarówno modlitwy, jak i cały ból ofiarowała Bogu w intencji umiłowanego Kościoła.

Każdego ranka, mimo choroby i wycieńczenia, odbywała dość długą drogę z celi przy kościele Santa Maria Sopra Minerwa do Bazyliki św. Piotra, gdzie modliła się aż do wieczora. Tam też miała jedną ze swoich ostatnich wizji, którą odebrała w sposób bardzo symboliczny. Wpatrując się w piękną mozaikę Giotta przedstawiającą łódź, zdało jej się, że łódź unosząca Apostołów opuściła ramy i ciężko opadła na jej słabe już ramiona. Pod tym ciężarem upadła na ziemię i uczniowie musieli sami przenieść swoją ukochaną matkę do jej celi. Tam zwierzyła się, że dźwiga na swych ramionach łódź-Kościół. Jej cierpienia stały się jeszcze bardziej intensywne.

Mówi się, że te trzy ostatnie miesiące jej życia to najprawdziwsze bezkrwawe męczeństwo, przyjęte i złożone w intencji Kościoła. Św. Katarzyna ze Sieny umarła 29 kwietnia 1380 roku w Rzymie. Miała zaledwie 33 lata.

Katarzyna Benincasa została kanonizowana w 1461 roku przez papieża Piusa II. Pod jej wezwaniem wznoszono wiele kościołów i kaplic. Siena obrała ją za swoją patronkę. Pius IX w 1866 roku ogłosił św. Katarzynę ze Sieny współpatronką Rzymu, Pius X ? patronką kobiet z Akcji Katolickiej, Pius XI ? patronką pielęgniarek. W 1939 roku została, razem ze świętym Franciszkiem z Asyżu, główną patronką Włoch. 4 października 1970 roku papież Paweł VI nadał jej tytuł doktora Kościoła.

W 1999 roku Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy.

Opisy śmierci św. Katarzyny

List Barducciego o śmierci Katarzyny ze Sieny


W imię Jezusa Chrystusa.

Najdroższa Matko w Chrystusie Jezusie i Siostro w świętej pamięci naszej błogosławionej Matce Katarzynie. Ja, niegodny grzesznik Barduccius, polecam się Waszym modlitwom, jak dziecię bezradne i sierota opuszczona przez śmierć tak czcigodnej Matki. Otrzymałem Wasz list, przeczytałem go ze wzruszeniem sam, jak również moim zasmuconym Matkom, które za tak wielką Waszą miłość składają Wam serdeczne dzięki. Bardzo się także polecają waszym modlitwom i proszą, byście nimi objęły Przeora i wszystkie Siostry, by były ochotne w wypełnianiu tego, co się Bogu podoba tak w stosunku do siebie samych, jak i do Was. Ponieważ zaś, jako umiłowana i wierna córka, pragniecie dowiedzieć się o śmierci naszej Matki, czuję się w obowiązku spełnić Wasze pragnienie. A chociaż nie czuję się zbyt zdolny, by o tym opowiedzieć, napiszę, co moje słabe oczy widziały, co nieokrzesane zmysły mojej duszy mogły pojąć.

Ta więc błogosławiona Dziewica i Matka tysięcy dusz, około święta Obrzezania Pańskiego poczęła doznawać jakichś dolegliwości tak na duszy, jak i na ciele, tak że była zmuszona zmienić cały swój sposób życia. Przyjmowanie pokarmu służące podtrzymaniu życia stało się dla niej wielką udręką, tak że tylko z wielką trudnością można było skłonić ją do jedzenia. A jeśli coś wzięła do ust, to właściwie tego nie połykała, a potem wypluwała. Nie mogła przyjąć nawet kropli wody. Budziło się w niej gwałtowne pragnienie i taka gorączka w gardle, że zdawała się zionąć ogniem. Mimo to wyglądała na zdrową, była jak zwykle energiczna i rześka. Taką postrzegaliśmy do niedzieli Sześćdziesiątnicy. Pod wieczór tego dnia zaczęły się pojawiać wyraźne symptomy choroby. W nocy z poniedziałku na wtorek, w godzinie nieszporów, kiedy pisałem jej list, miała tak silny atak choroby, żeśmy zaczęli ją opłakiwać, jakby już martwą.

Przez długi przeciąg czasu nie widzieliśmy w niej żadnego znaku życia. Po jakimś jednak czasie wstała na nogi i zdawała się być inną niż ta, która leżała.

Od tej pory zaczęły się pojawiać codziennie co raz to nowe fizyczne dolegliwości. Gdy jednak nastał Wielki Post, mimo choroby, poczęła Katarzyna oddawać się intensywnej modlitwie.

Dla nas graniczyło to z cudem ze względu na częstość jej pokornych westchnień i gorzkich jęków, jakie dobywały się z jej piersi. Uwierz mi, że jej modlitwy były wypowiadane z takim przejęciem, iż jedna godzina takiej modlitwy bardziej wycieńczała jej słabe ciało, niż miałoby to miejsce, gdyby ktoś inny spędził bez przestanku dwa dni na modlitwie. Każdego rana po Komunii św. wpadała w taki stan, że każdy, kto by ją zobaczył, uznałby ją za martwą. Zanosiliśmy ją wtedy do łóżka. Po jednej lub dwu godzinach szliśmy do kościoła św. Piotra na odległość dużej mili. Tam oddawała się modlitwie aż do nieszporów.

Wracała potem do domu tak zmęczona, że robiła wrażenie martwej.

Te jej praktyki trwały do trzeciej niedzieli Wielkiego Postu, kiedy jej wyczerpane ciało dało się pokonać niezliczonym atakom postępującej choroby, a także udrękom duchowym, których źródłem było rozważanie grzechów, jakich według swego mniemania dopuściła się wobec Boga, a także niebezpieczeństw coraz bardziej poważnych, w jakie uwikłał się Kościół święty. To ją szczególnie męczyło, i wewnątrz, i na zewnątrz. W tym stanie trwała przez osiem tygodni. Nie mogła unieść głowy, pełna nieznośnych bólów ?od stopy aż do wierzchu głowy? (Jon 2, 7).

Nieraz mówiła: ?To są cierpienia cielesne, a jednak nie natural23 ne. Widać, że Bóg dał pozwolenie demonom, by moje ciało zadręczały, jak im się spodoba?. Było na zewnątrz widoczne, że tak jest. Znosiła cierpienia niesamowite, tak że gdybym chciał słowami wyrazić jej cierpliwość, uważam, że dopuściłbym się niegodziwości wobec tego, co nie da się wysłowić. Powiem tyle, że ilekroć doznała jakiegoś nowego ataku choroby, wznosiła zaraz serce i oczy do Boga i mówiła: ?Dziękuję Ci, wieczny Oblubieńcze, że codziennie na nowo udzielasz mi, Twojej nędznej i niegodnej służebnicy, tylu i tak wielkich łask?.

I tak gasło jej ciało aż do niedzieli przed Wniebowstąpieniem.

Doszło do tego, że wyglądało ono tak, jak zwykło się malować ciała zmarłych. Z wyjątkiem jednak twarzy, która miała wyraz anielski, tchnący rozmodleniem. Reszta zaś ciała to były kości pokryte cienką skórą. Uwolniono ją od paska, nie mogła jednak przekręcić się na drugi bok. Kiedy nadeszła noc przed wspomnianą niedzielą, na dwie godziny przed świtem nastąpiło wyraźne pogorszenie, i było widoczne, że zbliża się koniec. Zwołano całą rodzinę. Katarzyna ze szczególną pokorą i pobożnością wyraziła gestem, że pragnie otrzymać absolucję.

Co też się stało. Odtąd nie wykazywała żadnego ruchu, jedynie z jej ust dobywało się ustawiczne, żałosne, ciche wzdychanie.

Uznano za właściwe, by udzielić jej ostatniego namaszczenia.

Spełnił tę posługę nasz opat z klasztoru św. Antymiusza.

Tymczasem Katarzyna była ciągle nieprzytomna.

Po namaszczeniu całkiem się zmieniła. Twarzą i rękami zaczęła dawać różne znaki, jakby dla okazania, że doznaje straszliwych ataków ze strony demonów. I w tej morderczej walce trwała przez półtorej godziny. W połowie tego czasu przebytym w milczeniu, poczęła mówić: ?Zgrzeszyłam, Panie, zmiłuj się nade mną?. Myślę, że powtórzyła to ze sześćdziesiąt razy. Za każdym razem wyciągała prawą rękę i spuszczając ją potem, uderzała łóżko. Zmieniła później słowa i bez ruchu ręką tyleż razy powtórzyła: ?Święty Boże, zmiłuj się nade mną?.

Potem zaczęła wypowiadać różnorakie formuły aktów cnót i tak trwało to do końca wspomnianego czasu. Potem nagle zmieniła się na twarzy, z mrocznej stała się anielska. Załzawione oczy i zaćmione stały się spokojne i pojawił się w nich uśmiech. Nie można było wątpić, że wydostała się jakby z jakiejś głębiny i wróciła do siebie. Uciszyło to nasz ból, jej synów i córek otaczających ją. Możecie to sobie wyobrazić.

Leżała teraz wsparta na Matce Aleksji. Potem przy jej pomocy usiadła prosto. Umieściliśmy przed jej oczyma tablice z relikwiami świętych i różnymi malunkami. Ona skierowała oczy na znajdujący się tam wizerunek krzyża. Poczęła go adorować, wypowiadając głębokie słowa o dobroci Bożej, wyznawała także swoją grzeszność. Mówiła: ?Moja wina, Trójco wiekuista, że Cię, nieszczęśnica, tyle razy obraziłam swoim niedbalstwem, niewdzięcznością, nieposłuszeństwem, ignorancją i wielu innymi brakami. O ja biedna! Nie zachowywałam Twoich przykazań tak ogólnie, jak i pojedynczych, jakie mi dałeś w swojej dobroci. O ja nieszczęśliwa! ? mówiąc to uderzała się w piersi wyznając przy tym swoją winę. ? Nie zachowałam Twojego przykazania, w którym nakazałeś, by Ciebie zawsze szukać, Ciebie czcić, pracować na rzecz bliźniego. Przeciwnie, uciekałam od pracy, która była konieczna. Czy nie nakazałeś mi, mój Boże, by wyzbyć się całkiem troski o siebie, a troszczyć się jedynie o chwałę i sławę Twojego imienia w zbawianiu dusz i radować się tym jedynym pokarmem, pochodzącym ze stołu Najświętszego Krzyża? Ja zaś szukałam własnego zadowolenia.

Ty mnie ciągle zapraszałeś, by się z Tobą łączyć przez słodkie, miłosne i gorące pragnienia w pokornych i ciągłych modlitwach, zanoszonych ze łzami o zbawienie całego świata, o reformę Kościoła świętego, obiecując, że dzięki nim udzielisz Oblubienicy Twojej nowego blasku, ja zaś biedna nie byłam posłuszna Twojemu pragnieniu, ale spałam w łożu niedbalstwa.

O ja nieszczęśliwa! Postawiłeś mnie, by kierować duszami, przysyłając mi tych umiłowanych synów, by ich kochać szczególną miłością i prowadzić do Ciebie po drogach życia, ja zaś byłam dla nich jedynie zwierciadłem słabości ludzkiej. Nie okazywałam należnej troski wobec nich, nie przychodziłam im z pomocą przez stałą i pokorną modlitwę przed Twoim obliczem, ani nie dawałam im przykładu dobrego życia, ani użytecznych pouczeń. O ja biedna! Z jak małą czcią przyjmowałam Twoje niezliczone dary i łaski słodkich cierpień i krzyży, jakie zechciałeś nagromadzić w tym moim kruchym ciele, ani też nie umiałam ich znosić z tak gorącym pragnieniem i żarliwą miłością, czego przykład dał ten, z którym razem te cierpienia i krzyże mi dałeś. Biada mi! Miłości moja, Ty dla wielkiej Twojej dobroci wybrałeś mnie sobie na Oblubienicę i to już od mojego dzieciństwa, ja zaś nie byłam Tobie wierna, bo nie nosiłam Ciebie w ustawicznej pamięci, ani Twoich ogromnych dobrodziejstw; nie tkwiłam umysłem w ich rozpamiętywaniu, a swej woli nie użyłam, by Ciebie ze wszystkich sił wyłącznie umiłować?.

Tymi i podobnymi słowami oskarżała się owa czysta gołębica, myślę, że bardziej dla przykładu dla nas niż z własnej potrzeby. Zwróciła się potem do kapłana prosząc: ?Udzielcie mi rozgrzeszenia dla miłości Chrystusa ukrzyżowanego z tych wszystkich grzechów, jakie wyznałam w obliczu Boga i ze wszystkich innych, których nie pamiętam?. Prosiła po tym jeszcze raz o absolucję od winy i kary, powołując się na udzieloną jej łaskę od papieży Grzegorza i Urbana. Wyraziła też pragnienie przyjęcia Krwi Chrystusa. Stało się temu zadość.

Potem utkwiła oczy w wizerunku ukrzyżowanego Chrystusa i jęła Go znów adorować i wypowiadać jakieś tajemnicze słowa, których z powodu moich grzechów nie byłem godny pojąć.

Zresztą także ze względu na ból, jakiego doznawałem i ucisk w piersiach, jakiego ona doznawała, co utrudniało jej mówienie.

Staraliśmy się ją usłyszeć po dwu stojących z obu stron, przybliżając uszy do jej ust. Wtedy to zwróciła się do niektórych ze swych synów, którzy nie byli obecni, kiedy miała pamiętną przemowę przed niewielu dniami do całej swojej duchowej rodziny, ukazując nam drogę zbawienia i doskonałości i każdemu z osobna podając wskazówki, co by chciała, żeby uczynił po jej śmierci. Podobnie teraz zwróciła się do tych, których tam wtedy nie było, a od wszystkich prosiła pokornie o przebaczenie za niewystarczającą, jak jej się wydawało, troskę o nasze zbawienie. Skierowała wtedy parę słów do Lucjusza i kogoś drugiego, a także do mnie, biedaka. Potem zaraz oddała się modlitwie.

O, gdybyś wiedziała z jaką pokorą i szacunkiem prosiła i otrzymywała błogosławieństwo wielokrotnie od swojej bolejącej matki. Mogę tu tylko powiedzieć, że była to dla niej gorzka pociecha. Był to także obraz najsubtelniejszych uczuć: widzieć matkę, która się poleca swojej błogosławionej córce i która prosi ją o szczególną łaskę od Boga, by w tej smutnej chwili nie była dla niej źródłem żadnej przykrości. Nie odrywało to jednak świętej Dziewicy od rozmodlenia. Przy zbliżającym się końcu modliła się specjalnie za Kościół katolicki, za który, jak sama mówiła, oddała swe życie. Modliła się także za papieża Urbana VI, o którym świadczyła, że jest prawdziwym papieżem i prosiła swoich synów, by gotowi byli za tę prawdę oddać życie. Także z wielką żarliwością modliła się za wszystkich swoich umiłowanych synów i córki, których w sposób szczególny Pan polecił jej miłości. Używała przy tym wielu słów, jakimi posługiwał się nasz Zbawiciel, kiedy swoich uczniów polecił Ojcu. A z takim przejęciem to czyniła, że nie tylko nasze serca, lecz same kamienie słysząc to by skruszyły się. Na koniec znakiem krzyża nas wszystkich pobłogosławiła i trwała w rozmodleniu aż do upragnionego końca. W tym czasie mówiła: ?Ty, Panie, wzywasz mnie i ja idę do Ciebie. Idę nie dzięki moim zasługom, lecz wyłącznie dzięki Twojemu miłosierdziu. O to miłosierdzie błagam Cię mocą Twojej Krwi?. Potem wielokrotnie powtarzała: ?Krew, Krew?. Na koniec wzorem Zbawiciela rzekła: ?Ojcze, w ręce Twoje oddaję duszę i ducha mego?. I tak słodko, z twarzą anielsko promieniejącą, skłoniwszy głowę, oddała ducha.

Zgon jej miał miejsce w niedzielę o godzinie szóstej. Zachowaliśmy jej ciało niepogrzebane aż do wtorku czasu komplety.

Nie wydawało ono przykrej woni, właściwej ciałom zmarłych, przeciwnie, tchnęło miłym zapachem, a ramiona, szyja i nogi były ruchome, jak za życia. I tak było przez te całe trzy dni. Tłumy ludzi nawiedzały jej ciało, a szczęśliwym się czuł każdy, kto mógł jej ciała dotknąć. Wiele wtedy Bóg dokonał cudów, które, by nie przedłużać, pominę. Jej grób z pobożnością nawiedzają wierni, na równi jak ciała świętych znajdujące się w Rzymie. Wielu łask udzielił Bóg w imię błogosławionej Oblubienicy. Nie wątpię, że usłyszymy jeszcze o wielu innych i większych. Nic więcej nie dodam. Polecam się Przeorowi i wszystkim Siostrom, ponieważ obecnie jak najbardziej potrzebna mi jest pomoc modlitewna. Niech Bóg ma Was w swojej opiece i da wzrastać w swojej łasce(1).


źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS ... -s_01.html

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 29 kwie 2013, o 10:18 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445
Wizerunki św. Katarzyny z Sieny

https://www.google.pl/search?q=katarzyn ... 0&bih=1039


Święta Katarzyna z Sieny - informacje z Wikipedii

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katarzyna_ze_Sieny

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 29 kwie 2013, o 10:19 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445
Święta Katarzyna ze Sieny


Gdyby św. Katarzyna ze Sieny...

...żyła w obecnych czasach, przepojonych duchem racjonalizmu i gdyby rozeszła się wieść, że ma objawienia i przemawia do niej Bóg Ojciec, przypuszczać należy, że przyjmowali by ją ze sceptycyzmem i z niewiarą nawet wierzący. Prawdopodobnie udowadniano by, że takie rzeczy nie są możliwe. Posądzano by ją o schorzenia psychiczne, o udawanie i fantazję; a gdyby badania lekarskie wykazały, że jest normalna i zdrowa pod każdym względem ? sugerowano by, że ktoś komponuje jej listy i pisma. Doszukiwano by się kłamstw, oszustw i manipulacji. Być może posądzano by ją o działanie pod wpływem złego ducha, albo z powodu pychy mówiono by, że takie rzeczy od Boga nie są nam potrzebne, bo my wszystko wiemy i rozumiemy, bo nam wystarczy Ewangelia. W najlepszym razie pomijano by je milczeniem z powodu przesadnej ostrożności, która bywa szkodliwa, bo gasi Ducha.

Jaki to przedziwny paradoks...

...że mówi się o Duchu Świętym, wzywa się Go, a gdy Duch Święty naprawdę działa, gdy wylewa na duszę swoje Dary, udziela jakichś szczególnych charyzmatów, zwłaszcza w formie widzeń i daru proroctwa, natychmiast wytwarza się mur niewiary i przeciwności. Mimo, że w Piśmie Świętym Starego i Nowego Testamentu zapowiedziane jest działanie Ducha Świętego w różnych formach, mimo że Jezus daje nam wskazówki, jak odróżniać objawienia prawdziwe od fałszywych i mimo, że św. Paweł wyraźnie poucza, jak należy traktować tych, którzy otrzymują szczególne dary Ducha Świętego (1 Kor 14), a Pismo Święte zachęca, aby ?rozgłaszać i wysławiać dzieła Boże? (Tob 12,7), więcej uwagi zwraca się na dzieła ludzkie, niż na dzieła Ducha Świętego.
Św. Katarzyna ze Sieny...

...jest Doktorem Kościoła.

Jak każdy z nich, spełniła warunek przyznania jej tego tytułu. Pozostawiła po sobie dzieło odznaczające się niezwykłą wiedzą. Zdumiewać może, że niezwykłą wiedzą, stwierdzoną oficjalnie przez komisje, odznaczała się oso-ba, która nie posiadała żadnego, nawet pod-stawowego, wykształcenia. Listy, zebrane w kilka tomów, modlitwy oraz główne dzieło Dialog, dyktowała swoim sekretarzom, często w czasie wizji, kiedy przemawiał do niej Bóg Ojciec. Czytać nauczyła się, gdy była już dorosła, a pisać dopiero pod koniec życia.
Zdumiewa też jej bogata działalność wśród ludzi oraz wpływ, jaki wywarła na odnowę Kościoła i odnowę niektórych zakonów ta prosta dziewczyna, która żyła tylko 33 lata.
Wydaje się, że wybierając nieuczoną Katarzynę, aby ?świeciła w Kościele Bożym?, chciał Pan Bóg zawstydzić ówczesnych dygnitarzy i uczonych, którzy nie odznaczali się duchem pokory ani gorliwością o sprawy dusz i Kościoła.
Tam, gdzie w rachubę wchodzi interwencja Boża, działanie Ducha Świętego, niemożliwe staje się możliwe. Trójka dzieci z Fatimy, zanim nauczyły się one czytać i pisać, bez ludzkiej pomocy posiadły zrozumienie niektórych spraw i Prawd Bożych, przekraczające poziom wielu wykształconych. Nasza Święta siostra Faustyna, która chodziła do szkoły tylko dwa i pół roku, i mimo że w jej zapiskach są błędy ortograficzne, jej styl, swoboda w wypowiadaniu się na temat spraw Bożych ? zadziwiają. Najbardziej subtelne kwestie dotyczące życia wewnętrznego i nadprzyrodzonego omawia ona z niezwykłą jasnością. Ksiądz Sopoćko, doktor teologii, zeznając w procesie informacyjnym, powiedział, że nie-jeden teolog po długich studiach nie potrafiłby nawet w przybliżeniu rozwiązać tych zawiłości, a Siostra Faustyna czyniła to z łatwością.
Papież Pius II, w Bulli kanonizacyjnej z 1461 r., stwierdził, że wiedza Katarzyny była wlana, nie ? nabyta. A kiedy Katarzyna stanęła wobec papieża Urbana VI i jego kardynałów, Papież po wysłuchaniu jej przemówienia, odezwał się do otoczenia: ?Ta kobiecina nas zawstydza?.
Katarzyna urodziła się 25 marca 1347 roku niedaleko Sieny. Jej ojciec zajmował się farbowaniem wełny i rodzina, choć liczna, żyła dość dostatnio. Katarzyna była 24 dzieckiem, po niej urodziło się już tylko jedno. Rodzina mieszkała u podnóża góry, na której mieścił się klasztor Dominikanów oraz ich kościół, w którym Katarzyna często bywała.

Była dziewczyną uroczą, o silnej osobowości.

Z relacji jej spowiednika, bł. Raymonda z Capui, wiemy, że mimo sprzeciwu rodziny, w wieku 15 lat obcięła włosy, na znak, że nie zamierza wyjść za mąż. Gdy miała 18 lat, wstąpiła do III-go Zakonu Dominikańskiego. Ówczesnym zwyczajem przyjęła habit, lecz mieszkała w domu rodzinnym. Przez trzy lata prowadziła życie odizolowane, życie głębokiej kontemplacji i modlitwy, zamknięta w swoim pokoju. Wychodziła tylko na Mszę św. W tym okresie rozpoczęły się jej przeżycia mistyczne.
Kiedy miała 21 lat, poczuła wewnętrzny nakaz przyłączenia się do swej rodziny i rozpoczęcia aktywnego życia wśród ludzi. Jej miłość do Boga zrodziła miłość do bliźnich i oddanie się na usługi biednych i chorych.
Zaczęła pracować jako pielęgniarka w domach i szpitalach. Wyszukiwała opuszczonych i potrzebujących pomocy. W swoim do-mu otoczona ludźmi, modliła się z nimi i nauczała tego, czego sama nauczyła się z obcowania z Bogiem. Jej przeżycia mistyczne nasilały się. Katarzyna łączyła życie kontemplacyjne z czynnym. Bogactwo czynów, płodność apostolska, płynęły z głębi jej osobistego kontaktu z Bogiem. Nie budzi wątpliwości fakt, że działo się to pod szczególnym wpływem Bożym. Dzieł, jakich dokonała w swoim krótkim życiu, nie da się wytłumaczyć siłami czysto przyrodzonymi.
Osobowość Katarzyny cechowała wielka prostota i bogactwo ducha. Podchodziła do rzeczywistości z realizmem człowieka tego świata, a jednocześnie żyła w największym skupieniu ducha. Interesowała się nie tylko sprawami nadprzyrodzonymi, ale i doczesnością.
W 1374 r., w czasie zarazy z narażeniem własnego życia, śpieszyła na pomoc chorym i umierającym. Zachęcała do tej posługi inne osoby, nawet swego spowiednika. Jej żywotność, osobisty urok, upór i niezależność najprawdopodobniej przyczyniły się do tego, że...

...stała się pośredniczką w konfliktach i sporach.

Godziła skłócone rody Sieny, partie polityczne, a następnie znalazła się w centrum trudnych konfliktów miast włoskich, które buntowały się przeciw zarządzeniom legatów papieskich, nie zawsze z roztropnością reprezentujących w Państwie Kościelnym władzę odległego papieża, Francuza, Grzegorza XI, który rezydował w Avinionie.
Katarzyna prowadziła stanowczą walkę ze złem. Walczyła odważnie o odnowienie Kościoła, o postęp, lecz zachowywała wierność tradycji. W owych czasach, burzliwych dla Kościoła, Florencja wysłała ją w roli pośred-niczki do Avinionu, gdzie miała okazję polecić osobiście Papieżowi sprawę koniecznej reformy Kościoła oraz jego powrotu do Rzymu.
W styczniu 1377 roku, Grzegorz XI powrócił do Rzymu, lecz nie zdążył zawrzeć pokoju z Florencją. Po wyborze jego następcy, Urbana VI, kardynałowie, pod wpływem kardynałów francuskich wybrali antypapieża, Klemensa VII i w ten sposób doszło do wielkiej schizmy zachodniej. Wybuchł konflikt zbrojny. Klemens próbował zawładnąć Rzymem bez powodzenia i wyjechał do Avinionu.
Uważano wówczas, że modlitwy Katarzyny wyjednały zwycięstwo Urbanowi VI. Jednakże Europa została podzielona. Francja, Szkocja i Hiszpania uznały zwierzchnictwo antypapieża i z tego powodu powiększył się krąg adresatów Katarzyny. Dyktowała sekretarzom liczne listy, które wysyłała do władz miejskich, wodzów, duchownych. Pisała do zbuntowanych kardynałów i do monarchów, nie uznających prawowitego Papieża. Jednym tłuma-czyła, innych ? napominała, a pocieszała Urbana VI.

Fundamentalne dzieło
DIALOG...

...którego pełny tytuł brzmiał ?Księga Miłosierdzia Bożego, czyli Dialog?, jest rozmową Katarzyny z Bogiem. Ona zadaje pytania, Bóg Ojciec odpowiada.
Osobisty dialog Katarzyny nie jest przeznaczony tylko dla niej. Jest to wielki dialog Boga z człowiekiem i aktualny po wszystkie czasy. Jest to wielkie dzieło. Powstało około półtora roku przed śmiercią Katarzyny.
Zarówno Dialog jak i listy zawierają głęboką doktrynę teologiczną. Przez bogactwo myśli Dialog zalicza się do klasycznych dzieł duchowości.
W swoich listach Katarzyna często porusza temat zaślepienia umysłu i niezrozumienia spraw Bożych. Podkreśla, że winniśmy dążyć do serdecznego stosunku z Bogiem, opartego na miłości bezinteresownej i wyzbyć się służalczej bojaźni. Dzieła Katarzyny to kopalnia głębokich myśli z dziedziny teologii mistycznej. Aktualność słów Bożych, przekazanych nam za pośrednictwem Katarzyny, potwierdza fakt wielkiego zainteresowania wśród uczonych jej życiem i dziełem.
We Włoszech istnieją dwa ośrodki studiów nad Katarzyną: centro nazionale di studi cateriniani oraz przy Uniwersytecie w Sienie: insti-tuto senese di studi cateriniani.




Bł. Rajmund z Capui, jej spowiednik, wybra-ny generałem zakonu dominikańskiego, kontynuując dzieło Katarzyny, przewędrował całą Europę, odnawiając w dominikańskie klasztory. Wśród swoich uczniów Katarzyna miała benedyktynów, kartuzów, franciszkanów, augustianów. Przyczyniła się do odnowy Kościoła i klasztorów swoimi dziełami i apostolskim żarem.
Ostatni okres życia spędziła w Rzymie. Umarła w kwietniu 1380 roku. Kanonizowano ją w 1461 r., a w 1866 roku ogłoszono ją patronką Rzymu. W 1939 roku Ojciec Święty Pius XII ogłosił św. Katarzynę patronką Włoch, wraz ze św. Franciszkiem. Tytuł Doktora Kościoła nadał jej Papież Paweł VI, w dniu 4 października 1970 roku.

Jak po swym
Zmartwychwstaniu...

...przyłączył się Pan Jezus do uczniów idących do Emmaus i wyjaśniał im Pisma, tak po dzień dzisiejszy, przez ostatnie dwa tysiące lat, przez swoich wybrańców i mistyków ? Pan Bóg wyjaśnia nam Pismo Święte i przypomina odwieczne Prawdy. Pomaga zrozumieć lepiej Ewangelię i żyć według niej. Przemawiając słowami, wybiera na swoje narzędzia słabych, aby okazać swoją Moc. Przez nieuczonych objawia swoją Mądrość, a zawsze przez swoje objawienia okazuje swoje Miłosierdzie i swoją Ojcowską czułość w stosunku do każdego z nas. Bóg chce, abyśmy Go lepiej znali i bardziej kochali. On chce, abyśmy uczyli się i umieli rozpoznawać Jego głos, nawet wtedy, gdy przemawia bez słów.


źródło: http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw60.html

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 29 kwie 2013, o 10:22 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445
Wspomnienie świętej Katarzyny ze Sieny - patronki Europy

Obrazek

29 kwietnia kościół wspomina Św. Katarzynę ze Sieny, dziewicę i doktora Kościoła - Patronkę Europy. Poniżej przedstawiamy jej żywot.

Katarzyna Benincasa urodziła się 25 marca 1347 r. w Sienie (Włochy). Była przedostatnim dzieckiem z dwudziestu pięciu, w mieszczańskiej rodzinie Jakuba Benincasy i Lapy Piangenti - córki poety Nuccio Piangenti. Przyszła na świat jako bliźniaczka, ale jej siostra, Janina, zaraz po urodzeniu zmarła. Rodzina jednak nie cierpiała biedy, skoro stać ją było na to, by przyjąć do swego grona sierotę po starszym bracie, Tomasza Fonte, który, po wstąpieniu do dominikanów, był pierwszym spowiednikiem Katarzyny.

Była 24 dzieckiem Lapy i Jakuba Benincasa, farbiarza ze Sieny. Jako najmłodsza dziewczynka, była rozpieszczaną ulubienicą całej rodziny. Już w dzieciństwie miała wizje Pana Jezusa, któremu obiecała, że będzie należeć tylko do Niego. Z tego powodu w wieku 12 lat popadła w ostry konflikt ze swoją matką, która chciała wydać ją za mąż. Katarzyna kategorycznie odmówiła, a gdy nie pomogły perswazje i błagania ? obcięła włosy. Donia Lapa nie dała za wygraną: zwolniła służącą i obarczyła jej obowiązkami najmłodsze, ukochane dziecko. Dzięki temu Katarzyna nauczyła się kontemplacji wśród zgiełku wielkiej rodziny i licznych codziennych obowiązków. Pisała później, że spotyka się z Jezusem w celi swojego serca.

Image
Po trzech latach prób siłowych jej matka zrozumiała, że nie wygra ? Katarzyna wstąpiła do pokutniczego Trzeciego Zakonu Dominikańskiego w mieście rodzinnym. Jego członkinie nie żyły za klauzurą, ale pozostając w świecie nosiły habity i prowadziły ascetyczny tryb życia. Z wielką gorliwością młoda sienenka podjęła wszelkie umartwienia, zalecane przez zakon, w miejskim szpitalu opiekowała się z oddaniem i wielką troskliwością trędowatymi, w których widziała samego Chrystusa. Tu dosięgło ją jedno z najbardziej bolesnych w jej życiu cierpień ? została oskarżona o niemoralne prowadzenie. Potwarz ta zabolała ją tak bardzo, że błagała Jezusa, aby zsyłając jej największe nawet cierpienia, tego jednego jej oszczędził. Nigdy później nie była oskarżana o niemoralne życie, choć dużo podróżowała, gromadzili się wokół niej teolodzy, artyści i uczeni, elity Sieny. W 1374 roku została wezwana przed trybunał inkwizycji we Florencji, który zbadał jej pisma i nauczanie, gdyż zrodziły się wątpliwości, czy kobieta ma prawo pouczać papieży i królów. Jednak proces wykazał jej niewinność i Katarzyna mogła bez przeszkód prowadzić swą dotychczasową misję.

Image
Polegała ona na pisaniu listów do możnych tego świata ? do papieży, kardynałów i biskupów, królów (m.in. Węgier) i królowych (także do Elżbiety Łokietkówny), do kondotierów i złotników, ale także ?do pewnej nierządnicy z Perugii, na prośbę jej brata?. Pisała zaś w imieniu swojego Oblubieńca, nawoływała do pokuty i nawrócenia, do słuchania Boga, a nie ludzi. Czuła się do tego upoważniona, gdyż pod koniec karnawału 1367 roku, gdy cała Siena wspaniale się bawiła, a ?mała pustelnica? oddawała się pokucie, przeżyła mistyczne zaślubiny z Jezusem Chrystusem, swoim Oblubieńcem. Odtąd miała świadomość Jego stałej obecności w swym sercu, a na serdecznym palcu pierścień, który jej ofiarował na znak zaślubin.

Nieuczona i niepiśmienna córka farbiarza, która dyktowała wykształconym zakonnikom swe listy, nawoływała papieży, aby powrócili z Awinionu do Rzymu i zakończyli okres gorszącej, trwającej od 1309 roku niewoli i zależności od królów francuskich. Była w tych listach zdecydowana i gorliwa, perswadowała, udzielała rad i wskazówek. ?Zauważyłam, Ojczulku mój miły, że wilk wynosi z owczarni twe owce, a nie ma nikogo, kto by mu przeszkodził? ? pisała bez ogródek do Grzegorza XI. Gdy jednak jej gorliwe upomnienia nie odniosły pożądanego skutku, udała się do Awinionu, aby osobiście spotkać się z papieżem. Jak zawsze, tak i teraz, córka farbiarza nie traciła pewności ? kategorycznie i bardzo pokornie żądała od głowy Kościoła, aby udał się tam, gdzie wskazuje sam Chrystus.

Gdy Grzegorz XI w 1377 roku ostatecznie zdecydował się na powrót, współcześni, a także późniejsi historycy i badacze uznali, że jest to zasługa św. Katarzyny. Po jego śmierci, która nastąpiła rok po powrocie do Rzymu, kardynałowie wybrali na jego następcę arcybiskupa Bari, który wybrał imię Urbana VI, ale jego surowość zraziła kardynałów. Wybrali więc ?konkurencyjnego? papieża ? Klemensa VII. Był to początek rozłamu Kościele zachodnim, trwającego 39 lat. Święta sienenka nie doczekała powrotu Kościoła do jedności, jednak robiła wszystko, aby utwierdzić autorytet prawowitego następcy św. Piotra. Nawoływała do postu i modlitwy w intencji Urbana VI, popierała reformy, które wdrażał. Na jego prośbę przeniosła się do Rzymu. Tu, wyczerpana i osłabiona, zmarła 29 kwietnia 1380 roku. Lud rzymski tłumnie uczestniczył w jej pogrzebie i ? jak pisze bł. Rajmund z Kapui, jej spowiednik i pierwszy biograf ? wielu uczestników doznało na grobie sienenki cudu uzdrowienia. Relikwie świętej spoczywają w rzymskim kościele ojców dominikanów Santa Maria della Minerva.

Jej spuścizna zawiera 389 listów, wybitne dzieło mistyczne ?Dialog, czyli rozmowa z Bogiem?, 26 modlitw.

Image
Św. Katarzyna została kanonizowana 26 czerwca 1461 roku przez papieża Piusa II. W 1866 roku Pius IX ogłosił ją patronką Rzymu, a Pius XI w 1939 roku patronką Włoch (obok św. Franciszka z Asyżu). 4 października 1970 roku Paweł VI ogłosił św. Katarzynę doktorem Kościoła. Wraz ze św. Teresą z Avili i św. Teresą z Lisieux jest ona jedną z trzech kobiet, które są zatwierdzonymi przez Kościół mistrzyniami życia chrześcijańskiego.

Jan Paweł II ogłosił ją 1 października 1999 r. współpatronką Europy. ?Katarzyna, skromna i nieustraszona tercjarka dominikańska, przywróciła pokój w swej rodzinnej Sienie, we Włoszech i w Europie XIV wieku; nie szczędziła swych sił dla Kościoła, doprowadzając do powrotu Papieża z Awinionu do Rzymu? ? powiedział przy tej okazji papież.



źródło: http://bazylika.net/index.php?option=co ... &Itemid=40

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!