Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 24 sty 2014, o 13:50 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
24 stycznia - Święty Franciszek Salezy, biskup i doktor Kościoła

Obrazek

Franciszek urodził się pod Thorens (w Alpach Wysokich) 21 sierpnia 1567 r. Jego ojciec, także Franciszek, był kasztelanem w Nouvelles i miał tytuł pana di Boisy. Matka, Franciszka, pochodziła również ze znakomitego rodu Sionnaz. Spośród licznego rodzeństwa Franciszek był najstarszy.
W domu otrzymał wychowanie głęboko katolickie. Duży wpływ na jego późniejsze życie wywarła mamka Puthod i kapelan Deage. Jednak wpływ decydujący na wychowanie syna miała matka. Wyszła za pana di Boisy, gdy miała zaledwie 15 lat. On miał wówczas 45 lat, mógł być zatem dla niej raczej ojcem niż mężem. Wychowała 13 dzieci. Jej opiece było zlecone ponadto całe gospodarstwo i służba. Franciszka umiała znaleźć czas na wszystko, była bardzo pracowita, systematyczna, spokojna i zapobiegliwa. Właśnie przykład matki będzie dla Franciszka wzorem, jaki poleci osobom żyjącym w świecie, by nawet wśród najliczniejszych zajęć umiały jednoczyć się z Panem Bogiem.
W roku 1573 jako sześcioletni chłopiec Franciszek rozpoczął regularną naukę w kolegium w La Roche-sur-Foron. W dwa lata później został przeniesiony do kolegium w Annecy, gdzie przebywał trzy lata. W tym też czasie przyjął pierwszą Komunię świętą i sakrament bierzmowania (1577). Kiedy miał 11 lat, zgodnie z ówczesnym zwyczajem otrzymał tonsurę jako znak przynależności do stanu duchownego. Kiedy miał zaledwie 15 lat, udał się do Paryża, by studiować na tamtejszym słynnym uniwersytecie. Ponadto w kolegium jezuitów studiował klasykę. W czasie tych studiów owładnęły nim wątpliwości, czy się zbawi, czy nie jest przeznaczony na potępienie. Właśnie wtedy wystąpił we Francji Kalwin ze swoją nauką o przeznaczeniu. Franciszek odzyskał spokój dopiero wtedy, gdy oddał się w niepodzielną opiekę Matki Bożej w kościele św. Stefana des Gres. Franciszek studiował ponadto na Sorbonie teologię i zagadnienia biblijne. Do rzetelnych studiów biblijnych przygotował się dodatkowo przez naukę języka hebrajskiego i greckiego.
Posłuszny woli ojca, który chciał, by syn rozpoczął studia prawnicze, które mogły mu otworzyć drogę do kariery urzędniczej, Franciszek udał się z Sorbony do Padwy. Studia na tamtejszym uniwersytecie uwieńczył doktoratem. Wybrał się następnie do Loreto, gdzie złożył ślub dozgonnej czystości (1591). Potem odbył pielgrzymkę do Rzymu (1592). Kiedy syn powrócił do domu, ojciec miał już gotowy plan: zamierzał go wprowadzić jako adwokata i prawnika do senatu w Chambery i czynił starania, by go ożenić z bogatą dziedziczką, Franciszką Suchet de Mirabel. Franciszek jednak ku wielkiemu niezadowoleniu ojca obie propozycje stanowczo odrzucił. Natomiast zgłosił się do swojego biskupa, by ten go przyjął w poczet swoich duchownych. Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1593 przy niechętnej zgodzie rodziców. Jednocześnie został prepozytem kolegiaty św. Piotra, co uczyniło go drugą osobą po miejscowym biskupie.

Obrazek

W rok potem (1594) za zezwoleniem biskupa Franciszek udał się w charakterze misjonarza do okręgu Chablais, by umocnić w wierze katolików i aby próbować odzyskać dla Chrystusa tych, którzy odpadli od wiary i przeszli na kalwinizm. Właśnie ten rejon Szwajcarii został wówczas przyłączony do Sabaudii (1593). Wśród niesłychanych trudów Franciszek musiał przełęczami pokonywać wysokości Alp, dochodzące w owych stronach do ponad 4000 m. Odwiedzał wioski i poszczególne zagrody wieśniaków. Miał dar nawiązywania kontaktu z ludźmi prostymi, umiał ich przekonywać, swoje spotkania okraszał złotym humorem. Na murach i parkanach rozlepiał ulotki - zwięzłe wyjaśnienia prawd wiary. Może dlatego właśnie Kościół ogłosił św. Franciszka Salezego patronem katolickich dziennikarzy. Wśród jego cnót na pierwszy plan wybijała się niezwykła łagodność. Był z natury popędliwy i skory do wybuchów. Jednakże długoletnią pracą nad sobą potrafił zdobyć się na tyle słodyczy i dobroci, że przyrównywano go do samego Chrystusa.
W epoce fanatyzmu i zaciekłych sporów Franciszek objawiał wprost wyjątkowy umiar i łagodność. Jego ujmująca uprzejmość i takt spowodowały, iż nazwano go "światowcem pośród świętych". W kontaktach między ludźmi wyznawał zasadę: "Więcej much się złapie na kroplę miodu aniżeli na całą beczkę octu". Według podania miał on w ten sposób odzyskać dla Kościoła kilkadziesiąt tysięcy kalwinów. W swojej żarliwości apostolskiej Franciszek posunął się do tego, że w przebraniu udał się do Genewy i złożył wizytę głowie Kościoła kalwińskiego, Teodorowi Beze, usiłując nakłonić go do powrotu na łono Kościoła katolickiego. Wizytę ponowił Franciszek aż trzy razy, chociaż nie dała ona konkretnych wyników.
Misja w Chablais trwała 4 lata. W roku 1599 papież Klemens VIII mianował Franciszka biskupem pomocniczym. Po otrzymaniu sakry biskupiej Franciszek udał się ponownie do Chablais, by dokończyć tam swoją misję (1601).
W 1602 r. został biskupem Genewy po śmierci biskupa Graniera. Z właściwą sobie żarliwością zabrał się natychmiast do dzieła. Rozpoczął od wizytacji 450 parafii swojej diecezji, położonej po większej części w Alpach. Niestrudzenie przemawiał, spowiadał, udzielał sakramentów świętych, rozmawiał z księżmi, nawiązywał bezpośrednie kontakty z wiernymi. Wizytował także klasztory. Zreformował kapitułę katedralną. Zdając sobie sprawę, jak wielkie spustoszenia może sprawić ignorancja religijna, popierał Bractwo Nauki Chrześcijańskiej. Za podstawę nauczania wiary służył katechizm, ułożony niedawno przez kardynała św. Roberta Bellarmina. Sam także cały wolny czas poświęcał nauczaniu. Stworzył nowy ideał pobożności - wydobył z ukrycia życie duchowe, wewnętrzne, praktykowane w klasztorach, aby "wskazywało drogę tym, którzy żyją wśród świata". W roku 1604 zapoznał się Franciszek ze św. Joanną Franciszką de Chantal i przy jej współpracy założył nową rodzinę zakonną sióstr Nawiedzenia NMP (wizytek). Uzyskała ona zatwierdzenie papieskie w 1618 r. W 1654 r. przybyły one do Polski i zamieszkały w Warszawie. Zaproszony do Paryża w celu odbycia konferencji (1618-1619), Franciszek zapoznał się tu ze św. Wincentym a Paulo.
Zmarł nagle w Lyonie, w drodze powrotnej ze spotkania z królem Francji, w dniu 28 grudnia 1622 r. Jego ciało przeniesiono do Annecy, gdzie spoczęło w kościele macierzystym Sióstr Nawiedzenia. Jego serce zatrzymały jednak wizytki w Lyonie. Beatyfikacja odbyła się w roku 1661, a kanonizacja już w roku 1665. Papież Pius IX ogłosił św. Franciszka Salezego doktorem Kościoła (1877), a papież Pius XI patronem dziennikarzy i katolickiej prasy (1923). Ponadto czczony jest jako patron wizytek, salezjanów i salezjanek (Towarzystwa św. Franciszka Salezego, założonego przez św. Jana Bosko); Annecy, Chabery i Genewy.
Jego pisma wyróżniają się tak pięknym językiem i stylem, że do dnia dzisiejszego zalicza się je do klasyki literatury francuskiej. Do najbardziej znanych należą: Kontrowersje, Filotea, czyli wprowadzenie do życia pobożnego (1608) i Teotym, czyli traktat o miłości Bożej (1616). Zostało także sporo jego listów (ok. 1000).
Co roku w dzień wspomnienia św. Franciszka Salezego papież ogłasza orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. W Polsce ten dzień obchodzony jest w III niedzielę września.

Ikonografia przedstawia św. Franciszka Salezego w stroju biskupim - w rokiecie i mantolecie lub w stroju pontyfikalnym z mitrą na głowie. Jego atrybutami są: gorejąca kula ośmiopłomienna, księga, pióro, serce przeszyte strzałą i otoczone cierniową koroną trzymane w dłoni.


źródło: http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-24a.php3

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 24 sty 2014, o 13:51 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
Franciszek Salezy (św.): Katolicy z niewzruszoną gotowością i stanowczością przyjmują całość nauki Kościoła

// Luty 25th, 2012 // Brak komentarzy ? // Franciszek Salezy (św.)

Heretycy są heretykami i zasługują na to miano dlatego, że spośród artykułów wiary wybierają te, które im odpowiadają i dogadzają, wszystkie inne zaś odrzucają odmawiając im słuszności. Katolicy natomiast są katolikami, gdyż bez wyboru i jakichkolwiek zastrzeżeń, z niewzruszoną gotowością i stanowczością przyjmują całość nauki Kościoła. Zupełnie tak samo dzieje się w dziedzinie miłości. Czynić jakiś wybór pomiędzy Bożymi przykazaniami, czyli chcieć praktykować jedne, równocześnie gwałcąc pozostałe ? nie jest niczym innym niż herezją przeciw świętej miłości.

Ten, który powiedział: Nie zabijaj! ? powiedział także: Nie cudzołóż! Jeśli więc nie zabijasz, a popełniasz cudzołóstwo, to wstrzymujesz się od zabójstwa nie dla miłości Boga, lecz z jakiś innych względów skłaniających cię do wyboru raczej tego przykazania, niż innego. Taki zaś wybór jest właśnie herezją w zakresie miłości. Jeśliby ktoś powiedział mi, że z miłości, jaką dla mnie żywi, nie chce uciąć mi ręki, a natomiast przyszedłby wyrwać mi oko, zranić mnie w głowę lub przeszyć mnie na wylot szpadą, to chyba słusznie mogę zawołać: Jak śmiesz twierdzić, że to z miłości nie chcesz uciąć mi ręki, skoro wyrywasz mi oko nie mniej dla mnie cenne, albo ? co gorsza ? dziurawisz mi ciało ostrzem szpady?

Jest bezsporną prawdą, że dobro wywodzi się zawsze z przyczyny całkowitej i pełnej, zło zaś ? z każdego braku. Aby jakiś akt był aktem prawdziwej miłości, musi on pochodzić z miłości pełnej, ogólnej, powszechnej, obejmującej wszystkie przykazania Boże. Wystarczy uchybić miłości przekraczając którekolwiek z przykazań, aby nasza miłość nie była już ani pełna, ani powszechna. Serce zaś, w którym ta miłość przebywa, nie jest wtedy już sercem prawdziwego miłośnika, i ? co za tym idzie ? nie jest również sercem naprawdę dobrym.

(Wybór Pism [fragm.], św. Franciszek Salezy)




Franciszek Salezy (św.): Łaska w nadmiarze obfitości wszystko naprawia

// Styczeń 24th, 2012 // Brak komentarzy ? // Franciszek Salezy (św.)

Nierozumnie byłoby mniemać, że grzech ma tyle siły przeciw świętej miłości, ile święta miłość posiada mocy przeciw grzechowi, bo grzech pochodzi z naszej słabości, a miłość z mocy Bożej. Jeśli grzech obfituje w złośliwość, aby wszystko burzyć, to łaska w nadmiarze obfitości wszystko naprawia (por. Rz 5,20), a miłosierdzie, przez które Bóg gładzi grzech, zawsze przewyższa i chwalebnie triumfuje nad surowością sądu (Jk 2,13), sprawiającego, że Bóg zapomniał o dobrych uczynkach spełnionych przed grzechem. Podobnie działał zawsze Zbawiciel przy cudownym uzdrawianiu z chorób ciała ? nie tylko przywracał zdrowie, lecz dołączał nowe błogosławieństwa, by zdrowie przewyższyło chorobę, gdyż tak dobrotliwy jest dla ludzi.

(Traktat o miłości Bożej, XI,12, św. Franciszek Salezy)
Franciszek Salezy (św.): Może ci się wydaje, że góra doskonałości chrześcijańskiej jest zbyt wysoka.

Może ci się wydaje, że góra doskonałości chrześcijańskiej jest zbyt wysoka. O Boże ? mówisz sobie ? jak zdołam wejść na nią? Odwagi, Filoteo! Kiedy młode pszczółki zaczynają przybierać postać pszczół, nie umieją jeszcze latać po kwiatach ani górach, ani po sąsiednich pagórkach dla zbierania miodu, lecz karmią się miodem, który im matki przygotowały. Te małe pszczółki powoli dostają skrzydeł i tak się wzmacniają, że potem oblatują całą okolicę dla zbierania miodu. To prawda, że jesteśmy dopiero małymi pszczółkami w pobożności i nie możymy jeszcze dosięgnąć szczytu doskonałości chrześcijańskiej, do której zmierzamy, ale gdy zaczniemy nabierać kształtów przez dobre zamiary i postanowienia wiary, wtedy i nam zaczną wyrastać skrzydła. Powinniśmy więc mieć nadzieję, że i my staniemy się pszczołami duchowymi i będziemy mogli swój lot rozwinąć. Tymczasem żywmy się miodem tylu nauk, jakie nam pozostawili dawni pobożni Ojcowie, i prośmy Boga, by nam dał skrzydła jak gołębicy, abyśmy mogli latać nie tylko w czasie życia obecnego, lecz także spocząć w wieczności przyszłego życia.

(Filotea. Wprowadzenie do życia pobożnego, cz.IV, rozdz. 2 [fragm.], św. Franciszek Salezy)


źródło: http://www.skarbykosciola.pl/swieci/xvi ... ek-salezy/

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 24 sty 2014, o 13:53 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
Heretycy są heretykami i zasługują na to miano dlatego, że spośród artykułów wiary wybierają te, które im odpowiadają i dogadzają, wszystkie inne zaś odrzucają odmawiając im słuszności. Katolicy natomiast są katolikami, gdyż bez wyboru i jakichkolwiek zastrzeżeń, z niewzruszoną gotowością i stanowczością przyjmują całość nauki Kościoła. Zupełnie tak samo dzieje się w dziedzinie miłości. Czynić jakiś wybór pomiędzy Bożymi przykazaniami, czyli chcieć praktykować jedne, równocześnie gwałcąc pozostałe ? nie jest niczym innym niż herezją przeciw świętej miłości.


Ten, który powiedział: Nie zabijaj! ? powiedział także: Nie cudzołóż! Jeśli więc nie zabijasz, a popełniasz cudzołóstwo, to wstrzymujesz się od zabójstwa nie dla miłości Boga, lecz z jakiś innych względów skłaniających cię do wyboru raczej tego przykazania, niż innego. Taki zaś wybór jest właśnie herezją w zakresie miłości. Jeśliby ktoś powiedział mi, że z miłości, jaką dla mnie żywi, nie chce uciąć mi ręki, a natomiast przyszedłby wyrwać mi oko, zranić mnie w głowę lub przeszyć mnie na wylot szpadą, to chyba słusznie mogę zawołać: Jak śmiesz twierdzić, że to z miłości nie chcesz uciąć mi ręki, skoro wyrywasz mi oko nie mniej dla mnie cenne, albo ? co gorsza ? dziurawisz mi ciało ostrzem szpady?


Jest bezsporną prawdą, że dobro wywodzi się zawsze z przyczyny całkowitej i pełnej, zło zaś ? z każdego braku. Aby jakiś akt był aktem prawdziwej miłości, musi on pochodzić z miłości pełnej, ogólnej, powszechnej, obejmującej wszystkie przykazania Boże. Wystarczy uchybić miłości przekraczając którekolwiek z przykazań, aby nasza miłość nie była już ani pełna, ani powszechna. Serce zaś, w którym ta miłość przebywa, nie jest wtedy już sercem prawdziwego miłośnika, i ? co za tym idzie ? nie jest również sercem naprawdę dobrym.

Read more: http://www.pch24.pl/o-herezji,4945,i.html#ixzz2rJt4Bh3q

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 24 sty 2014, o 13:54 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
Franciszek Salezy
Głosił kazania i nauczał poprzez setki listów wysyłanych do swoich podopiecznych. Zebrane i opracowane, stały się potem trzonem książki ?Filotea?, która jest perłą nowożytnej duchowości chrześcijańskiej.


Franciszek Salezy urodził się w 1567 roku na zamku Thorens w Sabaudii. Był pierworodnym synem wpływowego szlachcica, Franciszka de Boisy, który w chwili jego narodzin miał czterdzieści pięć lat i był żonaty z zaledwie piętnastoletnią Franciszką de Sionnaz. Ojciec miał poważne plany względem syna, toteż dbał o jego edukację. Po ukończeniu szkół piętnastoletni Franciszek wraz z opiekunem, księdzem D?age, wyjechał do Paryża, aby pobierać naukę w kolegium jezuickim.

Od tańca do różańca
Zgodnie z zaleceniem ojca Franciszek uczył się tam łaciny i greki, retoryki i filozofii, a także pobierał lekcje fechtunku, tańca i konnej jazdy. Oprócz tego już wtedy odkrył w sobie szczególne upodobanie do teologii. Jego chrześcijańska gorliwość nie od razu znalazła swoją właściwą formę wyrazu. Ten etap życia wspominał w następujący sposób: ?Gdy byłem w Paryżu, bardzo jeszcze młody, ogarnęło mnie niezmierne pragnienie doskonałości i świętości. Wyobraziłem sobie, że powinienem w tym celu trzymać w czasie modlitwy w ramionach pochyloną głowę, gdyż tak czynił inny uczeń, który był naprawdę święty. Przestrzegałem tego przez pewien czas, aż przekonałem się, że wcale od tego nie staję się bardziej święty?. Również w tym czasie złożył u stóp Madonny z kościoła Saint-Etienne-de-Gres prywatny ślub czystości.

Franciszek jednak nie był wolny od kryzysu wiary, który w jego przypadku miał podłoże intelektualne. Poreformacyjna nauka Lutra i Kalwina sprawiła, że w tym czasie w Paryżu żywo dyskutowana była teoria o predestynacji, czyli o tym, że Bóg od początku przeznacza wybrane osoby albo na potępienie, albo na zbawienie. Ówcześni teologowie dopowiadali, że potępieni mają wskazywać na Bożą sprawiedliwość, a zbawieni na Boże miłosierdzie. Teoria ta zdawała się odbierać człowiekowi możliwość zadecydowania, do której grupy ludzi ma dołączyć, bowiem wszystko było z góry ustalone. Po części z powodu tych poglądów młody Franciszek popadł w skrajną rozterkę, bo wydawało się mu, że jest bezwzględnie potępiony. Ta myśl trapiła go przez kilka tygodni. Z jednej strony bardzo chciał kochać Boga i Mu służyć, z drugiej miał wrażenie, że nigdy nie będzie mógł tego czynić. Wyzwolenie z tych duchowych cierpień znalazł w chwili, gdy pewnego razu wstąpił do kościoła i przed ołtarzem Matki Bożej odmówił przypadkowo znalezioną modlitwę ?Pomnij, o Przenajświętsza??. Jak sam wspominał, w tym momencie ?udręka opadła z niego jak skorupa trądu?.

Pan de Boisy chciał, aby jego syn został adwokatem w senacie sabaudzkim, toteż zdecydował, że Franciszek po ukończeniu edukacji paryskiej podejmie studia prawnicze w Padwie. Tak też się stało i w 1591 roku nauka ta została uwieńczona stopniem doktora praw.

Wiele zabiegów kosztowało Franciszka odrzucenie wyjednanej przez ojca nominacji do senatu i wymówienie się od małżeństwa z bogatą jedynaczką. W jego sercu coraz bardziej dojrzewała bowiem świadomość powołania kapłańskiego. Zwierzył się z tej myśli swojej matce, a dobrym sprzymierzeńcem w przekonaniu pana de Boisy do tego projektu okazał się także jego stryjeczny brat ? kanonik Ludwik de Sales. Ojcowską zgodę na święcenia kapłańskie syna miała wyjednać jego nominacja na prepozyta kapituły genewskiej. I tak 18 grudnia 1593 roku Franciszek otrzymał święcenia kapłańskie.

Czynność pospolita ? kaznodziejstwo
Przed pierwszym kazaniem, jakie miał wygłosić, Franciszek przeżył tak wielką tremę, że aż nogi ugięły się pod nim i bał się podejść do kazalnicy. Dopiero żarliwa modlitwa pomogła mu przekroczyć lęk. Być może to doświadczenie sprawiło, że dokładał wszelkich starań, aby jego słowa były proste, serdeczne i żarliwe. Tym też zaczął zdobywać serca coraz większych rzesz słuchaczy. Misja kaznodziejska znalazła się w centrum jego działalności, co nie było typowe dla funkcji wysokiego dygnitarza kościelnego, jaką sprawował. Jego ojciec, obserwując tę ?fanaberię?, w końcu nie wytrzymał i wypalił: ?Prepozycie, zbyt często miewasz kazania. Nawet w dni powszechne słychać dzwony, a wszyscy powiadają: ? To prepozyt będzie nauczał, i znowu prepozyt. Za moich czasów inaczej bywało. Kazania były rzadkie, ale za to jakież mądre i uczone! Mówiono w nich istne cuda! A ty robisz z tego taką pospolitą czynność, że twoje słowa w końcu wszystkim spowszednieją?. Franciszek jednak niezbyt przejął się tymi uwagami. Zbyt dobrze wiedział, że księdzem został nie po to, aby brylować na salonach i wygłaszać okazjonalne kazania dla popisania się własną erudycją i znajomością języków obcych, ale po to, by zdobywać dla Chrystusa jak najszerszą rzeszę wiernych. Sukces, jaki w tym względzie odniósł w Annecy, gdzie rezydował wygnany przez protestantów ze swojej stolicy biskup genewski, nie sprawił, że Franciszek spoczął na laurach. Coraz bardziej dojrzewało w nim pragnienie, aby przywrócić Genewę katolikom. Gdy okazało się, że książę Sabaudii Karol Emanuel I zażądał od biskupa misjonarzy, którzy głosiliby doktrynę katolicką wśród skalwinizowanego społeczeństwa prowincji Chablais, Franciszek i jego stryjeczny brat zgłosili się na ochotnika. Misja była niebezpieczna, dlatego książę chciał im przydzielić oddział wojska. Franciszek jednak sprzeciwił się temu, mówiąc: ?Luter i Kalwin narzucili swoje herezje przy pomocy siły orężnej, my zaś zamierzamy wzorem apostołów uzbroić się wyłącznie w słowo!?.

Na wieść o tej decyzji pan de Boisy wybuchnął gniewem i odmówił synowi swojego błogosławieństwa. To jednak Franciszka nie powstrzymało. Wkrótce dotarł do Thonon, stolicy prowincji Chablais.

Miłość mocniejsza niż surowość
Swoją pracę w Thonon Franciszek zaczął od nawiązania kontaktu z tamtejszymi katolikami, których naliczył zaledwie czternastu. Byli to przeważnie cudzoziemcy, przebywającymi tam w celach handlowych. Dla nich zaczął odprawiać Mszę Świętą. Następnie zaczął obchodzić okoliczne wioski i nauczać wszystkich, którzy zechcieli go słuchać. Często mówił nawet do kilku osób, co wskazuje na fakt, że jego kaznodziejska droga nie była usłana różami. W miesiąc po przybyciu Franciszek napisał do biskupa Graniera: ?Świeżo ogłoszono publiczny zakaz chodzenia na nasze nauki. Mieliśmy nadzieję, że sama ciekawość skłoni lud do słuchania kazań albo że może na dnie duszy tkwi jeszcze odrobina przywiązania do dawnej wiary. Niestety, jest inaczej, bo heretycy wymawiają się tym, że po wygaśnięciu traktatu Genewczycy i Berneńczycy będą prześladować jako odstępców tych wszystkich, którzy by uczęszczali na nasze kazania. Za to w prywatnych rozmowach przyznają pastorowie, że dowody, jakie czerpiemy z Pisma Świętego na poparcie naszej wiary, są słuszne i prawdziwe, nawet te, które dotyczą Przenajświętszego Sakramentu. To samo powtarzają inni. Niektórzy przychodzili nawet nas słuchać, ale się boją. Ufamy jednak, że przy cierpliwości ten mocarz zbrojny, który strzeże domu, będzie musiał w końcu ustąpić innemu, nierównie silniejszemu, to jest Panu naszemu, Jezusowi Chrystusowi?.

Cierpliwości młody misjonarz musiał rzeczywiście wykazać dużo. Wkrótce nadeszła wyjątkowo ostra zima, podczas której odmroził nogi. Sytuacja materialna również stawała się ciężka, bo książę, zajęty wojną, zapomniał o swoich misjonarzach. Franciszek rozważał nawet nauczenie się jakiegoś zawodu, aby wzorem św. Pawła własnymi rękami zarabiać na swoje utrzymanie, na szczęście z pomocą materialną przyszła mu matka, która w tajemnicy przed ojcem posłała synowi sługę. Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze szykany ze strony władz Thonon i zamachy na jego życie. W trakcie pierwszego z nich broń zacięła się trzykrotnie i tylko dlatego misjonarz uszedł z życiem.

Skoro mało kto chciał go słuchać, Franciszek postanowił walczyć piórem. I tak powstały pisane żywym językiem jego ?Księgi kontrowersji?, w których podejmował polemikę z podstawowymi tezami protestantyzmu. Ich czytelnicy stopniowo zaczęli przychodzić do autora na rozmowy, a z czasem zgromadziło się wokół niego sporo słuchaczy. Biskup, widząc pierwsze oznaki powodzenia misji, wkrótce przysłał Franciszkowi pomocników. Oni jednak zamiast pracować z nim w jedności, zaczęli słać na niego donosy. W jednym z nich zarzucali Franciszkowi, że ?przemawia do heretyków jak pastor, a nie jak ksiądz. Zapomina się tak dalece, że nazywa ich swymi braćmi, co jest istnym zgorszeniem? Zbiegają się tłumnie, by słuchać tych jego mów o braterstwie i pieściwych słów, które łechcą im uszy. Na takie zarzuty Franciszek odpowiadał: Nigdy nie wypowiedziałem ostrych słów czy zarzutów, abym tego później nie pożałował. Jeśli miałem to szczęście, że udało mi się nawrócić kilku heretyków, tom zdobył ich jedynie słodyczą. Miłość bowiem nie tylko o wiele potężniej oddziałuje na dusze niż surowość, ale jest nawet mocniejsza od najcelniejszych argumentów?.

Już po trzech latach efekty misjonarskiej służby stały się widoczne, a po dziesięciu, gdy jako biskup wizytował tę prowincję, mógł stwierdzić: ?Gdyśmy przybyli do Chablais, było tu najwyżej piętnastu katolików, dziś zaś zostało najwyżej piętnastu kalwinów?.

Ósmy sakrament kaznodziei
Biskup Granier docenił działania prepozyta i zapragnął, aby ten został jego biskupem pomocniczym. Młody sufragan mimo licznych obowiązków nie porzucił jednak swojej misji kaznodziejskiej. Podczas pobytu w sprawach administracyjnych w Paryżu został poproszony o wygłoszenie nauk wielkopostnych w kaplicy królewskiej. Spotkały się one z entuzjastycznym przyjęciem ? po pierwsze z powodu braku odniesień do bieżącej polityki, co w tym czasie było w Paryżu nagminne, a po drugie dlatego, że twarde zasady katolicyzmu potrafił przekazać bez ostrych słów. Komentując wystąpienia biskupa Franciszka, paryski kardynał Duperron miał powiedzieć: ?Jeżeli idzie o przekonania heretyków, to przywiedźcie ich wszystkich do mnie, poradzę sobie z nimi. Ale jeśli idzie o ich nawrócenie, to zaprowadźcie ich do Franciszka Salezego?.

Pobyt w Paryżu obfitował w liczne kontakty towarzyskie i duchowe. Franciszek został m.in. spowiednikiem pani Awarie. Mężatka ta odznaczała się głębokim życiem duchowym i podejmowała liczne inicjatywy, m.in. miała swój udział w sprowadzeniu do Francji, zreformowanych przez św. Teresę z Avila, karmelitanek. W ten sposób Franciszek po raz drugi (pierwszy był kontakt z własną matką) zetknął się z głęboką duchowością kobiecą, która ujawniła się nie w życiu zakonnym, ale w małżeństwie. Sprawiło to, że jego wizja duchowości coraz bardziej uwalniała się od ówczesnych stereotypów, głoszących, jakoby życie duchowe można było prowadzić jedynie w klasztorze. Wizja ta znalazła później odzwierciedlenie w jego dziele ?Filotea?, w którym napisał: ?Ci, którzy dotychczas pisali o pobożności, prawie wszyscy mieli na celu pouczanie osób żyjących z dala od świata albo przynajmniej nauczali pobożności prowadzącej do takiego zupełnego odosobnienia. Ja natomiast zamierzam zwrócić się do tych, którzy żyją w miastach, wśród rodziny, na dworach, którzy z powodu obranego sposobu życia są zmuszeni do prowadzenia na zewnątrz życia całkiem zwyczajnego?.

Sława Franciszka jako dobrego spowiednika szybko zaczęła się rozszerzać, toteż rosła liczba jego penitentek. Z czasem część z nich wstąpiło do zakonu wizytek, którego założycielem, wraz z Joanną de Chantal, był właśnie Franciszek Salezy.

W 1602 roku umarł biskup Granier i 41-letni wówczas Franciszek przejął po nim obowiązki ordynariusza Genewy. Nie zamieszkał jednak w okazałym pałacu, ale wynajął w kamienicy ciasne i słabo oświetlone mieszkanie, zaś za punkt honoru przyjął wypełnienie zaleceń Soboru Trydenckiego, dotyczących zakładania seminariów diecezjalnych (co mu się nie udało z powodu braku funduszy). Niemniej sam egzaminował kandydatów do kapłaństwa i dokładał wiele starań, aby otrzymali oni należyte wykształcenie. ?Powiem wam ? zwykł mawiać do swoich kleryków i księży ? że kapłan powinien wystrzegać się nieuctwa niemal tyle samo, co grzechu, bo przez nieuctwo nie tylko siebie naraża na zgubę, lecz poniża i zniesławia cały stan kapłański. Błagam was, najdrożsi bracia, abyście całą duszą przykładali się do nauki. Wiedza to niejako ósmy sakrament duchowieństwa, a największe klęski spadły na Kościół dlatego tylko, że arka umiejętności nie spoczywała w rękach lewitów. Herezja dlatego dokonała wśród nas takich spustoszeń, że gnuśnieliśmy w bezczynności, ograniczaliśmy się tylko do odmawiania brewiarza, nie dbając o powiększenie zasobu wiedzy. Oto powód, dla którego heretycy zarzucają nam, że do dziś jeszcze nie potrafimy zrozumieć treści Pisma Świętego w jego istotnym znaczeniu?.

Biskup Franciszek nie pozostawiał misji kaznodziejskiej tylko w rękach swoich kapłanów. Na sercu nadal leżała mu formacja religijna jego diecezjan. Dla nich zaczął osobiście prowadzić w kościele katedralnym lekcje katechizmu, na które przybywały liczne rzecze słuchaczy. Wśród nich pojawiała się jego matka, wówczas już wdowa. Na jej widok biskup zwykł mawiać: ?Pani matko, zawstydzacie mnie, gdy was widuję na moich lekcjach katechizmu, bo przecież wyście mnie go nauczyli?.

Franciszek Salezy jest patronem pisarzy, poetów i dziennikarzy. Jego wspomnienie obchodzimy 24 stycznia.

Cezary Sękalski
?Głos Ojca Pio? (39/3/2006)



źródło: http://glosojcapio.pl/index.php?option= ... &Itemid=75

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 16 lut 2015, o 11:23 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
+

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 35 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!