Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 21 sty 2015, o 13:36 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
CIERPIENIE - LEKARZ Z NAGASAKI

Takashi Nagai urodził się w 1908 roku w tradycyjnej japońskiej rodzinie przepojonej duchem shinto - podziwem dla natury i głębokim szacunkiem dla świata duchowego.
Jego przodkowie wywodzili się z arystokratycznego, samurajskiego rodu.
Wszyscy spodziewali się, że młody Takashi stanie się, jak jego przodkowie, wyznawcą bushido, rycerskiego kodeksu samurajów.

Takashi dorastał jednak w czasach, gdy Japonia otwierała się na wpływy Zachodu, dlatego też jego edukacja obejmowała zarówno elementy nihon - teki ("prawdziwie japońskiego") szacunku dla natury, jak i europejskiego racjonalizmu.
Nikt z rodziny nie poczuł się urażony, gdy Takashi zdecydował się studiować zachodnią medycynę na Uniwersytecie Nagasaki.
Jego samego zaś nie zaskoczyły słowa jednego z profesorów, który ? odsłaniając przed studentami ludzkie zwłoki powiedział:
Panowie, oto człowiek, przedmiot naszych studiów.
Ciało o pewnych właściwościach fizycznych.
Można je zobaczyć, zważyć i zmierzyć.
Oto wszystko, czym jest człowiek.
Shintoizm ustąpił miejsca ateizmowi, a Takashiego zafascynowały otwierające się przed nim możliwości.

Śmierć matki mocno zachwiała nowymi pogladami Takashiego.
Klęcząc przy jej łóżku czuł, że matka nie może tak po prostu przestać istnieć.
Ja, który byłem tak pewny, że nie istnieje nic takiego jak duch, czułem wtedy coś zupełnie przeciwnego, i nie mogłem się temu oprzeć.
Oczy matki mówiły mi, że duch ludzki żyje także po śmierci.
Szukając odpowiedzi, Takashi natrafił na pisma francuskiego matematyka i filozofa, Pascala.
Podzielał jego umiłowanie poezji i natury, ale nie mógł pogodzić się z twierdzeniem, że umysł ludzki jest ograniczony.
Pascal utrzymywał bowiem, że najwyższych prawd nie sposób pojąć samym tylko rozumem; trzeba ich szukać na modlitwie, sercem zwróconym ku Bogu.

Z zaciekawieniem, ale też i z pewnymi oporami, Takashi postanowił po powrocie do Nagasaki wynająć pokój od chrześcijańskiego małżeństwa Moeiyama, mieszkającego w północnej dzielnicy miasta.
Poruszyła go cześć, z jaką odnosili się oni do Boga, a dodatkowo zaintrygował fakt, że przyjęcie Ewangelii nie oznaczało dla nich wcale porzucenia wszystkiego, co japońskie.
W ich życiu było więcej nihon - teki niż w życiu wielu ateistów, których znał z Uniwersytetu.

W 1932roka Takashi ukończył studia i rozpoczął pracę na Uniwersytecie, na nowo otwartym wydziale radiologii.
W rok później został powołany do wojska jako chirurg i wysłany na front mandżurski.
Realia wojny podkopały jego idealizm.
Z biegiem czasu coraz trudniej było mu tłumaczyć żołnierzom, dlaczego amputowano im kończyny albo jak będą żyli straciwszy wzrok czy słuch.
Niedługo po wyjeździe Takashiego na front córka państwa Moriyama, Midori, wysłała mu katechizm.
Z sympatii dla dziewczyny postanowił go przeczytać.
Gdy doszedł do dziesięciu przykazań, nagle coś w n im pękło:
Poczułem się brudny.
Jeśli rzeczywiście istniał Bóg i diabeł, to przez całe życie przestrzegałem dziesięciu przykazań diabła - pychy, pożądliwości, chciwości, obżarstwa, złości... robiłem wszystko, co - według tej książki - było złe.

Takashi wrócił do Nagasaki z pustką w sercu i zamętem w głowie.
Po nieudanej próbie wyznania swego rosnącego uczucia do Midori szukał odosobnienia w katedrze.
Ksiądz, któremu zwierzył się ze wszystkiego, powtórzył to, o czym Takashi wiedział już z lektury Pascala i katechizmu:
Aby zrozumieć Boga, trzeba Go doświadczyć, a doświadczyć Go można tylko na kolanach, w modlitwie.

Czas, którego nie zajmowały mu zajęcia ze studentami i badania naukowe, Takashi poświęcał na czytanie Biblii, uczestnictwo we Mszy świętej i cichą modlitwę.
Wreszcie, w czerwcu 1934 roku, w słabo oświetlonym baptysterium katedry Urukami, Takashi Nagai w obecności swego przyjaciela - księdza wyrzekł się grzechu i szatana, przyjął Chrystusa do swojego serca i został ochrzczony.
Wkrótce potem poślubił Midori.

Na Uniwersytecie nadal zajmował się radiologią.
Stał się pionierem w dziedzinie diagnozowania na podstawie prześwietleń - co roku odwiedzały go tysiące pacjentów.
Za każdym razem Takashi wystawiony był na niebezpieczne dawki promieniowania.
Na wiosnę 1945 roku czuł się tak osłabiony i zmęczony, że za namową przyjaciela sam poddał się prześwietleniu.
Wyniki potwierdziły najgorsze przeczucia: zaawansowana białaczka.
Pozostało mu kilka lat życia, a potem - powolna i bolesna śmierć.
Tylko dzięki modlitwie Takashi i Midori mogli przyjąć ze spokojem tę przerażającą wiadomość.
Takashi pracował dalej, na ile tylko pozwalały mu siły.
Odkąd Stany Zjednoczone włączyły się do wojny, niemal codziennie na miasto spadały alianckie bomby; szpital uniwersytecki w Nagasaki przyjmował rannych.

W środę, 8 sierpnia 1945 roku, Takashi jak zwykle wyszedł rano na Uniwersytet.
Miał wrócić do domu dopiero następnego dnia wieczorem, gdyż w nocy miał dyżur.
W czwartek rano, 9 sierpnia 1945 roku, przyjaciele zaprosili Midori na wycieczkę za miasto, ale odmówiła tłumacząc, że musi zanieś mężowi obiad.
Około 11 rano tego dnia, gdy Takashi przygotowywał w swoim gabinecie notatki do wykładu, ujrzał raptem oślepiający błysk i usłyszał brzęk szyb wybitych niezwykle silnym podmuchem, który w tej samej chwili odrzucił go trzy metry dalej.
Rzeczy wokół niego wirowały w zawrotnym tańcu i leciały na niego wśród ogłuszającego hałasu.
Potem zapadła ciemność.

Takashi znajdował się niecały kilometr od epicentrum wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Nagasaki przez siły alianckie.
Przeżył tylko dlatego, że żelbetowy budynek szpitala wytrzymał siłę fali uderzeniowej, a on sam znajdował się w jego najdalszej części.

Wydostawszy się z pokoju stwierdził, że przeżyło zaledwie kilka osób z personelu medycznego.
Przez cały dzień pracował opatrując rannych i podtrzymując na duchu kolegiów.
Wieczorem wyczerpanie i doznane obrażenia dały jednak znać o sobie i Takashi stracił przytomność.
Następnego dnia ocknął się i wrócił do pracy, udzielając pomocy setkom ocalałych mieszkańców dzielnicy.
Aby móc sprostać swemu zadaniu, Takashi powrócił do japońskiej tradycji Nembutsu -powtarzania raz po raz krótkiego wersetu.
Nie cytował jednak Konfucjusza.
Takashi Nagai, japoński chrześcijanin, modlił się słowami Pisma świętego:
Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (Łk 21,33).

W kilka dni później, przy pierwszej sposobności, zupełnie wyczerpany udał się na miejsce, gdzie stał jego dom, i znalazł zwęglone ciało Midori wśród szczątków tego, co kiedyś było ich kuchnią.
Ukląkłszy zobaczył obok prawej ręki swojej żony stopione szczątki różańca.
Mimo smutku i łez był wdzięczny Bogu za to, że pozwolił jej umrzeć podczas modlitwy.

Takashi zdecydował się pozostać w Nagasaki i zamieszkać wśród ruin wraz ze swymi dziećmi, Makoto i Kayano.
Chatka, wybudowana przy pomocy przyjaciół na miejscu ich dawnego domu, miała nie więcej niż dwa na trzy metry.
Takashi spędzał tam większość czasu ucząc swoje dzieci i prosząc Boga, by pomógł mu zrozumieć to, co się wydarzyło.
Zawsze bliskie mu były słowa ośmiu błogosławieństw; teraz rozważał je jeszcze gorliwiej, prosząc, by Bóg wypisał je w jego sercu.

Pewnego dnia biskup Nagasaki postanowił odprawić Mszę świętą na terenie wypalonej katedry i poprosił Takąshiego, by przemówił do zebranych.
29listopada 1945 roku Takashi Nagai stanął przed tłumem tysięcy wiernych, którzy tak wiele wycierpieli i stracili.
Cichym lecz przekonującym głosem wyjaśnił słuchaczom, że osiem tysięcy chrześcijan, którzy zginęli w jednej chwili podczas wybuchu bomby, było szczególnie wybranych przez Boga, by stać się zadośćuczynieniem za grzechy popełniane w czasie wojny.
To oni byli barankami bez skazy, darami ofiarowanymi Ojcu w jedności z Chrystusem - jedynym, doskonałym Barankiem Bożym.
Ci, którzy przeżyli - on sam i jego słuchacze ocaleli tylko dlatego, że nie byli godni, by stać się tak czystą ofiarą.
Dla nich jedyna możliwą drogę stanowi przestrzeganie błogosławieństw - ubóstwo duchowe, pragnienie sprawiedliwości, cichość i miłosierdzie - gdyż:
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Takashi tak zakończył swoje przemówienie:
Dziękujmy za to, że miasto Nagasaki zostało wybrane na ofiarę.
Dziękujmy, że dzięki tej ofierze światu przywrócony został pokój, a w Japonii zapanowała wolność religijna.
Niech dusze wiernych, którzy ode szli, spoczywają w pokoju.
Amen.

Do końca życia przykuty do łóżka Takashi pisał książki i artykuły, zarówno naukowe, jak i religijne.
Jego nowa chatka, którą nazwał ?Nyokodo?, czyli ?Dom miłości do bliźniego?, stała się tym miejscem Nagasaki, do którego spieszyli zarówno pielgrzymi, jak i obywatele miasta.
Im bardziej wzrastała jego popularność, tym dobitniej głosił, że każde dobro, jakie ludzie w nim widzą, jest zasługą mieszkającego w nim Chrystusa.
Takashi Nagai mawiał często - jest samolubnym, , głupim człowiekiem, którego Chrystus kocha, któremu przebacza i daje nowe życie.
Nieustannie dzielił się z odwiedzającymi go ludźmi słowami Pascala:
Odpowiedź można znaleźć tylko na kolanach.
Módlcie się i wierzcie, a Bóg udzieli wam swego pokoju.

1 maja 1951 roku Takashi Nagai opuścił ziemię i odszedł do nieba.
Choć spodziewano się, że będzie umierał długo, jego agonia trwała krótko.
Przed samą śmiercią w niezwykłym przypływie siły schwycił krucyfiks trzymany przez stojącego przy jego łóżku syna, Maknto, i zawoławszy po raz ostatni:
Módlcie się!
Proszę, módlcie się! - zamknął oczy.
W pogrzebie uczestniczyło ponad 20 000 osób, a w całej Japonii - w kościołach, sanktuariach buddyjskich i świątyniach shinto - na jego pamiątkę biły dzwony.

Wpływ Takashiego Nagai, świadka Ewangelii, można odczuć w Nagasaki także dzisiaj, podczas dorocznych obchodów upamiętniających ?ten dzień? 1945 roku.
Każdego 6 sierpnia w Hiroszimie odbywają się polityczne manifestacje i wiece.
Trzy dni później w Nagasaki zbierają się ludzie, aby modlić się o pokój i pojednanie.
Wielu Japończyków przyznaje, że ?Hiroszima to złość, a Nagasaki modlitwa?.
Oto spuścizna, jaką pozostawił po sobie zwykły człowiek kiedyś dumny ateista - który przez wiarę otrzymał pokorę i wewnętrzną siłę Jezusa Chrystusa, Baranka bez skazy.



Autor nieznany ? zebrał ks. Antoni Wac

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 33 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!