Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 17 lut 2016, o 12:31 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445
Prośba o modlitwę za ks. Jana Kaczkowskiego

Obrazek
fot. youtube

Ks. Jan Kaczkowski odwołał zaplanowane spotkanie z czytelnikami w Pruszczu Gdańskim. Jego stan zdrowia jest ciężki. Prosimy o modlitwę.



Ksiądz Jan Kaczkowski bardzo źle się czuje. Lekarz zabronił mu wziąć udział w zaplanowanym spotkaniu. Duchowny znowu bierze chemię, ma nawrót choroby. Osoby, które przyszły na spotkanie w Pruszczu Gdańskim, nie kryły niepokoju. O stanie księdza dowiedzieli się już na sali w Centrum Kultury i Sportu. Wszyscy ucichli. Stali i przez dłuższą chwilę się modlili.



W imieniu redakcji DEON.pl prosimy Was o modlitwę za księdza Jana.



Aktualizacja: Pracownik biura puckiego hospicjum poinformował redakcję gosc.pl, że ks. Jan poczuł się gorzej po chemioterapii, którą przyjął w zeszłym tygodniu w środę. Stan duchownego jest stabilny. - Ks. Jan niejednokrotnie przyjmował chemię, na którą bardzo różnie reagował - czasami bardzo dobrze, innym razem gorzej. Tym razem mamy do czynienia z drugim przypadkiem. Miejmy nadzieję, że to jedynie chwilowa niedyspozycja - mówił anonimowo.



Ksiądz Jan o swojej chorobie:



To, co się dzieje w tej mojej bańce, w mojej głowie, uważam za cud pełzający. Dokładnie taki, jakiego doświadczyła kobieta uleczona przez Chrystusa z krwotoku. Można powiedzieć, że pełzniemy sobie we trójkę: Pan Bóg, glejak i ja. I oby jak najdalej. Cieszę się z tego pełzającego cudu. Dlaczego? Ponieważ gdyby Pan Bóg potrzebował cudu spektakularnego dla zbawienia mojego, innych ludzi lub ? jak to się ładnie w dawnym języku mówiło ? ku pożytkowi Kościoła świętego, to On by go dokonał. Widać taki spektakularny cud jest Mu niepotrzebny na razie. Może jutro się obudzę i okaże się, że jestem wolny od choroby. Bardzo się ucieszę. Ale Pan Bóg działa poprzez naturę, stworzył ją i bardzo rzadko łamie jej prawa. Może uda się tak spokojnie, normalnie, medycznie wyzdrowieć? A może nie? To już Jego wola. Najważniejsze już się dokonało ? dostrzegłem, że wraz z chorobą nic się nie skończyło, a wiele rzeczy się zaczęło. To, co najpiękniejsze, to, co cudowne, dzieje się bardzo intymnie. Uświadamia to uzdrowienie kobiety z krwotoku, o którym wiedziała tylko ona i Chrystus.



Być może to, że zostałem księdzem, że ileś lat pracowałem w szkole, że zrobiłem doktorat i specjalizację z bioetyki, nawet to, że wybudowałem hospicjum i że je prowadzę, nie było tak istotne jak to, że zachorowałem. "Moc w słabości się doskonali". Skoro św. Paweł w swojej słabości zobaczył wartość, to może ja wtedy, kiedy będę już nieprzytomny, będę w stanie otworzyć innych na jakiś ważny wymiar? Może moja bezbronność, której do tej pory tak się bałem, okaże się pięknem, które będę mógł innym ofiarować? Może ktoś będzie miał szansę uszanować we mnie, nieprzytomnym księdzu Janie Kaczkowskim, bo tak się przeważnie kończy glejak, człowieczeństwo? I otworzę go w ten sposób na dobro. Będzie mógł też w swojej wolności tym moim człowieczeństwem pogardzić. Wolna wola. To jest jedna z moich lekcji dojrzewania.



Pochwaliłem się rozwojem duchowym, a teraz chciałbym państwa zachęcić do życia na pełnej petardzie. W każdym wymiarze. Żebyście się nie załamywali, czerpali z tego życia obficie. W liście Pawłowym mamy fragment: "Nie o to bowiem idzie, aby sprawić ulgę innym, a sobie udręczenie, lecz aby była równość. Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. I nie miał za mało ten, który miał niewiele". Co to oznacza? Że kiedy służymy naszym braciom, nie powinniśmy być cierpiętnikami, ze skwaszoną miną.


źródło: http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-sw ... kiego.html

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 30 mar 2016, o 14:32 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445
Joanna Podsadecka: Zrobił dla nas tak wiele, zróbmy teraz coś dla niego. Wspomnienie o ks. Janie Kaczkowskim

? Pokochały go miliony Polaków. Każdy pewnie z innego powodu. Miał dar mówienia o trudnych sprawach prostym językiem. Był odważny. Narzucał takie tempo, że trudno było dotrzymać mu kroku. Wiedział, że ma mało czasu. Na wszystko, co osiągnął, zapracował sam. Miał pod górkę. Nie tylko ze względów zdrowotnych. Hierarchowie Kościoła, który kochał, niczego mu nie ułatwiali ? wspomina Joanna Podsadecka, dziennikarka i przyjaciółka zmarłego w poniedziałek ks. Jana Kaczkowskiego.
Luty i marzec spędziłam w Sopocie, z Janem i jego troskliwą rodziną. Przez kilka pierwszych tygodni nagrywaliśmy rozmowę do naszej nowej książki, na którą umówiliśmy się dawno temu. Tak bardzo chciał nią jeszcze komuś pomóc? Na kilka kolejnych zostałam, bo nie potrafiłam wyjechać, widząc, że Przyjaciel z dnia na dzień traci siły. Nie mogłam zrobić wiele. Jedynie znaleźć do rozmowy temat, który go zainspiruje albo rozbawi, włączyć utwór, którego do tej pory nie znał, przeczytać coś ciekawego, zrobić wędzonego pstrąga ze szpinakiem, fetą i orzechami czy zupę z prawdziwków. Być. Uczył, że obecność się liczy.

W ostatnim czasie jego żarty były specyficzne. Na pytanie, czy chce się przekręcić (na łóżku), odpowiadał: ?Nie, jeszcze się nie chcę przekręcić. Jeszcze długo nie?. Kiedy tata pomagał Mu wysiąść z samochodu, zauważał: ?Gdy prosi: ?wyciągnij już nogi? ? brzmi to dosyć dwuznacznie?. O ojcu zresztą lubił opowiadać publicznie. Nie dziwi mnie to. Cudowniejszego chyba nie mógł sobie wymarzyć.

Pamiętam momenty, gdy spodziewał się wznowy. Ale też radość, że znów przywiozłam mu marynowane rydze. I ten lokal na Kaszubach, do którego mnie zabrał na najlepszego tatara z łososia, jakiego w życiu jadłam? Przede wszystkim jednak pamiętam to jego łapczywe chwytanie dobrych chwil, uważność, poczucie humoru i porażającą wrażliwość na cudzą krzywdę. Gdy tylko mógł, cerował cudze popsute światy.

Tyle scen przemyka mi przed oczami? Chyba nie potrafię dziś wybrać tej najważniejszej.

Pokochały go miliony Polaków. Każdy pewnie z innego powodu. Miał dar mówienia o trudnych sprawach prostym językiem. Był odważny. Narzucał takie tempo, że trudno było dotrzymać mu kroku. Wiedział, że ma mało czasu. Na wszystko, co osiągnął, zapracował sam. Miał pod górkę. Nie tylko ze względów zdrowotnych. Hierarchowie Kościoła, który kochał, niczego mu nie ułatwiali.

Był taki dzień (wtedy już widziałam, że choroba Jana postępuje), kiedy wyszłam na plażę, nad którą wisiały czarne chmury, i zaczęłam się z Panem Bogiem o niego targować. Nagle chmury się rozproszyły, niebo stało się niebieskie, pojawiła się na nim tęcza. Nie wiem, co znaczyła w tamtym momencie i czy znaczyła w ogóle, ale przechowuję ten obraz w pamięci. ?Mistyki należy szukać w prozie dnia codziennego. Pan Bóg jest bardzo delikatny, trzeba go czytać uważnie? ? twierdził Jan.

Nie znam takich słów, które wyraziłyby moją wdzięczność za to, że był. W niewiele rzeczy wierzę tak mocno jak w to, że jest teraz bardzo szczęśliwy. I że już nigdy nie będzie miał pod górkę.
Luty i marzec spędziłam w Sopocie, z Janem i jego troskliwą rodziną. Przez kilka pierwszych tygodni nagrywaliśmy rozmowę do naszej nowej książki, na którą umówiliśmy się dawno temu. Tak bardzo chciał nią jeszcze komuś pomóc? Na kilka kolejnych zostałam, bo nie potrafiłam wyjechać, widząc, że Przyjaciel z dnia na dzień traci siły. Nie mogłam zrobić wiele. Jedynie znaleźć do rozmowy temat, który go zainspiruje albo rozbawi, włączyć utwór, którego do tej pory nie znał, przeczytać coś ciekawego, zrobić wędzonego pstrąga ze szpinakiem, fetą i orzechami czy zupę z prawdziwków. Być. Uczył, że obecność się liczy.

W ostatnim czasie jego żarty były specyficzne. Na pytanie, czy chce się przekręcić (na łóżku), odpowiadał: ?Nie, jeszcze się nie chcę przekręcić. Jeszcze długo nie?. Kiedy tata pomagał Mu wysiąść z samochodu, zauważał: ?Gdy prosi: ?wyciągnij już nogi? ? brzmi to dosyć dwuznacznie?. O ojcu zresztą lubił opowiadać publicznie. Nie dziwi mnie to. Cudowniejszego chyba nie mógł sobie wymarzyć.

Pamiętam momenty, gdy spodziewał się wznowy. Ale też radość, że znów przywiozłam mu marynowane rydze. I ten lokal na Kaszubach, do którego mnie zabrał na najlepszego tatara z łososia, jakiego w życiu jadłam? Przede wszystkim jednak pamiętam to jego łapczywe chwytanie dobrych chwil, uważność, poczucie humoru i porażającą wrażliwość na cudzą krzywdę. Gdy tylko mógł, cerował cudze popsute światy.
Wiosną i latem zeszłego roku pracowaliśmy z Janem nad jego wcześniejszą książką ? ?Grunt pod nogami?. Nie tylko w Sopocie, ale i w Pucku ? w hospicjum, które zbudował z miłości do tych, którzy straszliwie cierpią. Słyszałam młodą kobietę mówiącą: ?Tu jest jak w domu. Nie chcę stąd wychodzić!?. Ona już wiedziała, dlaczego akurat to hospicjum dostaje nagrody dla najlepszego w kraju.

Budynek z przeszklonymi korytarzami i wewnętrznymi ogródkami robi wrażenie. Wszystkie pokoje chorych znajdują się na parterze. Są tak rozmieszczone, by pacjenci czuli się komfortowo także w czasie toalety. Atmosfera jest domowa. W powietrzu unosi się życzliwość. Na stole, w pełnym światła hallu, stoi koszyk z jabłkami. Na białej kanapie ktoś siedzi z książką w ręku, ktoś inny obserwuje rybki w akwarium. Nikogo nie dziwi, gdy mąż jednej z pacjentek zaczyna grać na pianinie koncert dla swojej ukochanej.

W Puckim Hospicjum spełnia się kulinarne zachcianki chorych. Wieczorem są pytani o to, co chcieliby zjeść następnego dnia. Bo każdy ma czuć, że jest kimś wyjątkowym. Ci, którzy przez całe życie palili papierosy, nie muszą się tu z paleniem ukrywać ? w końcu są dorośli. Mają specjalny kącik.

Jan pytany, czym jest dobra śmierć, odpowiadał: ?To jest śmierć w zgodzie. Słowo ?godność? pochodzi od słowa ?zgoda?. Jest to odejście w zgodzie z sobą, z Panem Bogiem i z innymi, a także ze światem, który się opuszcza. I teraz dodałbym od siebie: w zgodzie z własnym organizmem ? a więc z tak ustawionymi lekami przeciwbólowymi, że nas nie boli. W pełnej integralności. Myślę, że tak się da umrzeć i tak bym chciał?. Gdy ktoś poddawał w wątpliwość istnienie nieśmiertelnej duszy, mówił: ?Powietrza też nie widziałem, ale raczej w nie wierzę?.

Zrobił dla nas tak wiele, zróbmy coś dla niego ? nie zapomnijmy o Puckim Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Jan żył na pełnej petardzie, wciąż myśląc o nim.

I na koniec jeszcze kilka słów od Jana:

?Myślę dzisiaj: Janie, wiele rzeczy ci się udało. Całe życie ci mówiono: ?inteligentny, ale leń?, a pokonałeś to lenistwo. Zrobiłem jakiś śmieszny doktorat (każdy by potrafił), specjalizację z bioetyki, habilitację przerwała mi choroba. Uczciwie byłem wikariuszem. Uczyłem w szkole z wielką pasją ? najpierw w zawodówce, potem w dobrych liceach, w których chciałem się wzbijać na szczyty erudycji. Zawsze pisałem uczniom na tablicy numer telefonu do siebie i mówiłem: ?Skorzystajcie, jak będziecie w trudnej sytuacji? (no dobra, przyznam się. Mówiłem: ?Jak będziecie naprawdę w czarnej dupie?). Zdarzało się, że telefon w środku nocy zadzwonił. Zresztą i dziś się to zdarza.
Przykładałem się do wykładania na uczelni. Zbudowałem jedno z najlepszych hospicjów w Polsce. Co ja mówię! Ja? Zbudowaliśmy! To ciężka praca wielu ludzi.
Ale może Pan Bóg chce mi pokazać, że to wszystko jest nieważne? Może chce mi pokazać, że to, czym mógłbym się szczycić, to, na co pracowałem przez długie lata, że to są śmieci? A coś, co uważałem za straszną porażkę ? chorobę, powinienem uznać za sukces? Może to coś najważniejszego, co miało mi się w życiu przydarzyć? Bo otworzyło mnie na rzeczywistości, których będąc w innej sytuacji, nigdy bym nie dostrzegł?

Wiecie, jak mi to trudno powiedzieć? Wciąż we mnie walczą różne siły?

Bo, moi państwo, ja się wcale nie cieszę z tego glejaka, nie mówię z czułością: mój glejaczku kochany, rozwijaj się. Nie. To jest kawał biologicznego świństwa. Ale może Pan Bóg chce mnie ogołocić? Może chce mi powiedzieć: Jan, najistotniejsze, byś pokazał ludziom, że ważne jest zbawienie, że ważna jest relacja ze Mną, ważna jest miłość, uczciwość i bliskość. Może??.

Joanna Podsadecka dla Wirtualnej Polski


źródło: http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,titl ... aid=116be3

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!