Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 5 sie 2013, o 23:19 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445

Św.Jan Boży ojciec ubogich i chorych




W portugalskiej mieścinie zwanej Montemayor El Nuevo, o świcie 8 marca 1495 roku, przyszedł na świat Jan Ciudad. Po pięćdziesięciu pięciu latach w 1550 roku, zakończył swe ziemskie życie jako Jan Boży. Życie Jana Bożego przypadło na czasy poznawania nowych światów. Przyszły Święty urodził się zaledwie trzy lata po odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Być może właśnie klimat tamtej epoki sprawił, że jako dziecko też był ciekawy obcych krain.



Ucieczka?
Jan wcześnie opuścił dom rodzinny, bo zaledwie w wieku ośmiu lat. Towarzyszyły temu zagadkowe okoliczności. U jego rodziców znalazł gościnę pielgrzym zmierzający do Hiszpanii. Prawdopodobnie pod wpływem jego barwnych opowieści chłopiec postanowił uciec z domu. Wraz z nieznajomym dotarł do hiszpańskiej miejscowości Oropesa. Tu opiekę - a później wykształcenie - uzyskał w rodzinie zarządcy trzód. Zaczął pracować, osiągnął życiową stabilizację. Lecz po blisko 20 latach spędzonych w Oropesie zdecydował się porzucić przybraną rodzinę i wstąpił do wojska jako ochotnik. Wziął udział w walkach hiszpańsko-francuskich. Usunięty karnie ze służby (nie upilnował łupów wojennych) wrócił do Oropesy. Po kilku latach jednak znów się zaciągnął. Tym razem do wojska, które udało się aż na Węgry, aby stawić czoła sułtanowi tureckiemu Sulejmanowi II Wspaniałemu.

Wstrząsająca prawda
Po powrocie z dalekiej wyprawy wojennej postanowił odwiedzić - po 30 latach - swoje rodzinne strony. Dowiedział się wówczas tragicznej prawdy o losie swoich rodziców. Po jego zniknięciu matka zmarła ze zgryzoty, a ojciec - straciwszy i syna, i żonę, udał się do Lizbony, gdzie wstąpił do klasztoru franciszkanów, tam też świątobliwie dożył swoich dni. Próbując uciec przed wyrzutami sumienia, Jan Ciudad wyjechał do Afryki, do Ceuty. Najął się do katorżniczej pracy przy budowie fortyfikacji. Później - z nakazu swego spowiednika - wrócił do Europy i począł rozczytywać się w książkach religijnych, a także zajął się ich rozpowszechnianiem.



Granada będzie dla ciebie krzyżem!
W czasie gdy Jan zajmował się handlem książkami, przydarzyła mu się znamienna historia. Wędrując z koszem książek na plecach, napotkał utrudzonego drogą małego chłopca. Dziecko było bose i biednie ubrane. Jan dał chłopcu własne obuwie, które jednak okazało się za duże na dziecięce nóżki. W tej sytuacji Jan, chcąc ulżyć zmęczonemu dziecku, posadził je na koszu i poniósł dalej. Tak dotarli do źródła, przy którym zatrzymali się na odpoczynek. Wtedy Jan zauważył, że chłopiec trzyma w ręce otwarty do połowy owoc granatu, z którego wystaje krzyż. Jakież było jego zdziwienie, gdy dziecko odezwało się do niego: "Janie Boży, Granada będzie dla ciebie krzyżem!" Po chwili chłopiec zniknął.

Kazanie Jana z Avili
Granada stała się dla Jana przede wszystkim miejscem ostatecznej przemiany. Sprawiło to kazanie, które wygłosił tu 20 stycznia 1539 r. Jan z Avili. Ten kapłan, zwany apostołem Andaluzji, nawoływał do wystrzegania się grzechu. Czynił to w tak gorących słowach, że Jan Boży opuścił kościół dogłębnie poruszony. Jeszcze tego samego dnia porozdawał potrzebującym dzieła religijne i inne wartościowe przedmioty, które posiadał. Ogarnięty uczuciem żalu za grzechy głośno błagał Boga o przebaczenie i wzywał miłosierdzia Bożego. Ludzie, którzy obserwowali jego zachowanie, byli zdania, że Jan postradał zmysły. Umieszczono go w szpitalu, na oddziale dla psychicznie chorych. Przyszło mu tu doświadczyć brutalnych metod, jakie wówczas powszechnie stosowano wobec osób z zaburzeniami psychicznymi. Nie skarżył się jednak, za to z dużą ofiarnością stawał w obronie swoich towarzyszy niedoli. Doznane cierpienia sprawiły, że dojrzewała w nim decyzja o założeniu własnego szpitala, w którym chorzy byliby godnie traktowani. Na realizację tego zamiaru nie trzeba było długo czekać.

Szpital biedny, lecz nowoczesny
Gdy po kilku miesiącach Jan opuścił szpital, całkowicie oddał się służbie chorym. Dobrowolnie skazał się na życie w ubóstwie pośród najbiedniejszych mieszkańców Granady. Dzielił się z nimi tym, co otrzymał za sprzedaż uzbieranego drewna. Zaczął ich też organizować w grupę ludzi niosących sobie wzajemnie pomoc. A gdy zamożni mieszkańcy Granady dostrzegli pozytywne efekty tych wysiłków, otrzymał środki na zakup ziemi przy ulicy Lucena, w którym urządził przytułek dla bezdomnych.

Na piętrze wydzielił pokoje dla chorych. Ten pierwszy szpital Jana Bożego był bardzo skromny, ale pod względem metod pracy korzystnie odróżniał się od innych ówczesnych placówek medycznych. Dbano tu o higienę, powszechnie jeszcze wtedy lekceważoną. Osoby chore psychicznie Jan Boży oddzielił od reszty chorych i postępował z nimi łagodnie, a nie tak, jak jego traktowano, gdy przebywał w szpitalu. Aby wyżywić swoich podopiecznych, codziennie obchodził miejscowe targi przed zamknięciem, chcąc uzyskać od handlarzy niesprzedane resztki towaru. A ponieważ to nie wystarczało, żebrał wśród bogatszych mieszkańców Granady. Otrzymywał pozostałości z posiłków, czasem trochę pieniędzy.

Jan Boży miał zwyczaj myć nogi każdemu choremu trafiającemu do szpitala. Jakże się zdziwił, gdy podczas tej czynności u jednego z biedaków dostrzegł na stopach stygmaty Chrystusa. Zobaczył również poświatę wokół głowy mężczyzny i usłyszał słowa: ?Janie cokolwiek dobrego czynisz ubogim i chorym, Mnie samemu czynisz?. Zaraz potem widzenie znikło.


Czyńcie dobro, Bracia.
Utworzenie szpitala w Granadzie, a później utrzymywanie go, graniczyło z cudem. Jan Boży sam nie miał przysłowiowego grosza przy duszy, ale udawał się po pomoc do ludzi, których stać było na podzielenie się jedzeniem lub pieniędzmi z biedniejszymi. Swym przejmującym głosem umiał trafić do sumień.
Jan potrafił przekonująco wyjaśnić potencjalnemu darczyńcy, co można zyskać na obdarowywaniu bliźniego. Argumentował: dając drugiemu sam siebie obdarowujesz, bowiem swoim uczynkiem zbawiasz własną duszę. Ten sposób rozumowania kruszył opór najtwardszych egoistów. Istotę dobroczynności zawarł św. Jan Boży w słowach: ?Bracia czyńcie dla siebie dobrze!? Widząc ogromną pracę Świętego na rzecz chorych, ludzie coraz chętniej wspierali jego działalność. Dzięki temu mógł przenieść swój szpital do znacznie wygodniejszej siedziby.

Z pomocą nieba.
W naszych czasach w szpitalach pracują lekarze, pielęgniarki i personel pomocniczy. Św. Jan Boży sam spełniał wszystkie ich funkcje. Kiedy trzeba było, na własnych plecach zanosił do szpitala ludzi, którzy nie mogli tam dojść. Zdarzyło się jednak, że w tej pracy nie starczyło mu sił. Kiedyś upadł pod ciężarem dźwiganego człowieka i nie mógł ponownie ruszyć w drogę. Tradycja głosi, że wówczas objawił mu się Rafał Archanioł, który go wspomógł. Po paru dniach Archanioł zjawił się znowu. Tym razem przybył do szpitala z koszem chleba, gdy Jan nie miał czym nakarmić swoich chorych.

Pierwsi współpracownicy
W początkach istnienia szpitala przy ul. Lucena, Janowi doraźnie pomagały w pracy różne osoby. Pierwszego stałego współpracownika doczekał się dopiero po sześciu latach. Był nim Antoni Martin. Ten pochodzący z zamożnej rodziny człowiek doprowadził do uwięzienia oraz skazania na karę śmierci, zabójcę swojego brata. W tym czasie spotkał jednak Jana Bożego. Pod wpływem Świętego, Antoni przebaczył winowajcy. Postanowił również poświęcić się służbie ubogim i pozostał w szpitalu. Wspomnianemu zabójcy, Piotrowi Velasco, darowano życie. Gdy został wypuszczony z więzienia, również resztę swego życia poświęcił podopiecznym Jana Bożego.

Chorzy wydarci płomieniom
Dowód wyjątkowego oddania chorym dał Jan Boży w połowie 1549 r., kiedy w Szpitalu Królewskim w Granadzie wybuchł groźny pożar. Liczni świadkowie widzieli, jak Jan wielokrotnie wchodził do płonącego budynku i wynosił stamtąd chorych, którzy nie mogli się wydostać o własnych siłach. Później uratował jeszcze część sprzętów. W pewnej chwili świadkom zdarzenia wydawało się, że nikt nie zdoła już wyjść na zewnątrz. Ku zdumieniu wszystkich, po dłuższym czasie, Jan ukazał się znowu, mając tylko osmolone brwi i rzęsy. Uznano to za cud.

U kresu życia
Ostatecznie nie ogień, lecz woda doprowadziła Jana Bożego do kresu ziemskiej wędrówki. Chciał on uratować chłopca, który tonął w wezbranych nurtach rzeki. Skok do lodowatej rzeki przypłacił ciężką chorobą. Zanim ostatecznie legł w łóżku, zdążył jeszcze złożyć wizytę wszystkim ludziom, którzy wsparli jego dzieło i którym był coś winien. Chciał, aby po jego śmierci dokładnie wiedziano, komu trzeba spłacić długi.

Czując zbliżającą się śmierć, poprosił współbraci, aby pozostawili go w samotności. Umarł podczas modlitwy i trwał w pozycji klęczącej około sześciu godzin po śmierci. Odejście św. Jana Bożego pogrążyło w smutku całą Granadę. Na pogrzeb przybyły nieprzebrane tłumy ludzi. Trumnę tego, który za życia służył najbiedniejszym ponieśli przedstawiciele bogatych rodów. Ciało złożono w bocznej kaplicy kościoła Matki Bożej Zwycięskiej, gdzie niebawem wydarzyło się wiele cudów.

Kanonizacja Jana Bożego odbyła się w roku 1690. Z prośbą o jej dokonanie wystąpili do papieża Aleksandra VIII katoliccy monarchowie Europy, w tym także polski król Jan III Sobieski. W roku 1886 papież Leon XIII ogłosił św. Jana Bożego patronem chorych i szpitalnictwa, a papież Pius XI patronem pielęgniarzy.




źródło: http://www.bonifratrzy.pl/index.php?opt ... 117&page=2

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 5 sie 2013, o 23:20 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6445
Owoc granatu - symbol Zakonu Braci Miłosierdzia

Owoc granatu jest od ponad czterech wieków herbem Zakonu Bonifratrów.
Dlaczego właśnie ten owoc jest symbolem Braci Miłosierdzia?
Legenda głosi, iż Święty Jan Boży- założyciel Zakonu, podczas jednej ze swych podróży, jako wędrowny sprzedawca książek, zaopiekował się biednym, poranionym, samotnym chłopcem. Kiedy zatrzymał się z nim nad strumieniem, w pewnym momencie ku swojemu zaskoczeniu ujrzał jaśniejącą blaskiem postać chłopca, który trzymając w ręku owoc granatu, powiedział mu te słowa: Granada będzie twoim krzyżem".
Święty Jan Boży właśnie w Granadzie rozpoczął swoją misję niesienia pomocy ubogim i cierpiącym, dając początek działalności zakonu, który do dnia dzisiejszego kontynuuje na całym świecie dzieło miłosierdzia, a owoc granatu stał się herbem zakonnym.
Owoc granatu w herbie Zakonu ma swoją bogatą symbolikę. Jest oznaką: zdrowia i obfitości, miłości chrześcijańskiej, otwarcie na bliźniego.
Granat symbolizuje przeznaczenie i doskonałość, a wychodzący z niego krzyż wskazuje na trudną, pełną cierpień i wyrzeczeń drogę, która prowadzi do ambitnego celu.
Pęknięty owoc granatu coraz więcej osób kojarzy z Zakonem Szpitalnym św. Jana Bożego, znanym jako bonifratrzy. Ziarenka oznaczają oddanie, służbę i bogactwo dobrych uczynków skierowanych do osób będących w potrzebie i wymagających pomocy.

Cenne składniki odżywcze- bogata symbolika owocu granatu ma swoje przełożenie w obfitości składników odżywczych, zawartych w jego wnętrzu. Sok granatu zawiera witaminę C,B3, żelazo, cukry oraz kwasy organiczne i błonnik. Jednak najbardziej ceniony jest ze względu na dużą zawartość polifenoli ? silnych substancji antyutleniających, o działaniu przeciwnowotworowym. Znamy je między innymi z winogron, ich pestek i skórek oraz czerwonego wina. Jednak zawartość polifenoli w soku z granatu przewyższa swoją mocą inne znane nam z przyrody źródła. Granat jest zdecydowanie w tej kategorii wychodzi na prowadzenie.
Granat wpływa korzystnie na serce, redukuje złogi cholesterolowe, obniża ciśnienie krwi, zmniejsza rozwój komórek nowotworowych, spowalnia postęp demencji wywołanej chorobą Alzheimera. Granaty zawierają także estron (folikulinę) ? występuje naturalnie formę estrogenu, która jest dziś powszechnie używana w hormonalnej terapii zastępczej, w czasie menopauzy. Granat ma zastosowanie w medycynie i w kosmetyce.
Patron Hospicjum - św. Jan Boży

Założyciel Zakonu OO. Bonifratrów św. Jan Boży, Jan Ciudad, urodził się 8 marca 1495 roku w Montemor-o-Novo w Portugalii. Pochodził ze średniowiecznej rodziny rolniczej. W zagadkowych okolicznościach, kiedy miał 8 lat, opuścił rodzinny dom i 20 lat spędził u rządcy majątku hrabiego Oropesy w Hiszpanii. W 1523 roku jako ochotnik wziął udział w zdobywaniu Funterrabii podczas kampanii francusko ? hiszpańskiej. W 1532 roku ponownie zaciągnął się do wojska. Po krótkim pobycie w okolicach Sewilli w 1535 roku udał się do Ceuty i pracując tam przy budowie fortyfikacji, dobrowolnie utrzymywał rodzinę uchodźcy politycznego z Portugalii.
Pod koniec 1537 roku, za radą spowiednika, wrócił do Gibraltaru i zajął się sprzedażą książek religijnych. Pod wpływem kazania św. Jana z Avili, wygłoszonego w 1539 roku w Granadzie, przeżył duchowe nawrócenie. Św. Jan z Avili, który stał się jego duchowym kierownikiem i nakłonił go do poświęcenia się służbie ubogim i chorym.
W Granadzie wynajął dom i w 1540 roku założył w nim przytułek dla potrzebujących. Od 1546 roku razem z nim zaczęli pracować tam pierwsi współpracownicy. Podejmując się służby w imię pomocy tymże ludziom, św. Jan Boży nie przewidywał jeszcze, że zgromadzenie ludzi, którzy wraz z nim zdecydowali się służyć potrzebującym stanie się z czasem szpitalnym zakonem. Mimo to w trakcie swojego życia Jan Ciudad nie zaprzeczał, że w swojej pracy widzi obraz Chrystusa i to Jemu w ten sposób poświęca swoją pracę. Zmarł w opinii świętości dnia 8 marca 1550 roku.
Bonifratrzy (Dobrzy Bracia)

Bonifratrzy opiekują się chorymi w 144 krajach na całym świecie, prowadząc szpitale, ochronki i domy opieki - służąc chorym z prawdziwie chrześcijańskim powołaniem i "samarytańską" misją, kontynuując dzieło zapoczątkowane przez św. Jana Bożego, który całe swe życie poświęcił opiece i leczeniu chorych na wzór dobrego Samarytanina i Jezusa Chrystusa.
Zakon Ojców Bonifratrów jest zakonem niekleryckim, tzn. że większość zakonników stanowią bracia. W zależności od duchowych potrzeb Zakonu niektórzy bracia mogą przyjąć święcenia kapłańskie. Podstawowym zadaniem bonifratra jest nieść ulgę cierpiącemu człowiekowi, dlatego też bracia podejmują służbę w niesieniu pomocy chorym i cierpiącym. Pracują w szpitalach, hospicjach jako lekarze, pielęgniarze, farmaceuci, laboranci, masażyści. Podejmują również pracę w przygotowaniu mieszanek i preparatów ziołowych. Zajmują się promocją zdrowia. prowadzą szeroko pojętą działalność propagującą zdrowe odżywianie się.
Prowincja krakowska prowadzi szpitale, domy opieki społecznej oraz specjalistyczne przychodnie ziołolecznicze. Delegatura wrocławska prowadzi hospicjum dla osób z chorobą nowotworową oraz zakład ziołolecznictwa z filiami w Legnicy, w Ząbkowicach Śląskich i w Prudniku. Prowincja jak i delegatura prowincjalna prowadzą również apteki przyklasztorne.




źródło: http://www.hospicjumbonifratrow.pl/zakon

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 39 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!