Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 28 maja 2013, o 13:42 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
PRYMAS TYSIĄCLECIA STEFAN KARD. WYSZYŃSKI

http://www.orlowiec.katowice.opoka.org. ... clecia.pdf

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 28 maja 2013, o 13:45 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
Obrazek

32 lata temu zmarł Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia.

Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1901r. w Zuzeli nad Bugiem.W sierpniu 1924r. przyjął święcenia kapłańskie we włocławskiej bazylice katedralnej z rąk biskupa Wojciecha Stanisława Owczarka. Po wybuchu II wojny światowej z polecenia bpa Michała Kozala ukrywał się przed Gestapo we wsi Stanisławka w województwie lubelskim. W okresie powstania warszawskiego pod pseudonimem ?Radwan III? był kapelanem Grupy AK Kampinos, działającej m.in. w Laskach, oraz szpitala powstańczego. Po zakończeniu wojny wrócił do Włocławka, gdzie w 1946 został mianowany biskupem diecezjalnym lubelskim. Święcenia biskupie otrzymał z rąk kardynała Augusta Hlonda, prymasa Polski. Po śmierci prymasa Augusta Hlonda w 1948, Wyszyński został niespodziewanie mianowany arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim oraz prymasem Polski.

Ksiądz Prymas kierował Kościołem Katolickim w Polsce ponad 30 lat. Był człowiekiem, który bardzo głęboko patrzył na człowieka w Boży sposób. Z jego inicjatywy Episkopat Polski w 1965 roku wystosował orędzie do biskupów niemieckich, zawierające przebaczenie i prośbę o pojednanie obu narodów. Pośmiertnie kardynał Wyszyński został uhonorowany Orderem Orła Białego.

Kardynał Stefan Wyszyński troszczył się, aby Polska była wierna Bogu i Maryi. Na jego prośbę papież ogłosił 21 listopada 1964 roku Maryję Matką Kościoła. W swoich zapiskach odnotował, że bardziej lęka się o Polskę niż o Kościół, bo ten w sumieniach ludzi przetrwa trudne dni.

W marcu 1981r rozpoznano u niego chorobę nowotworową. Kardynał Stefan Wyszyński zmarł 28 maja.

Pogrzeb stał się wielkim wydarzeniem patriotycznym i manifestacją poparcia dla idei przez niego głoszonych. Na uroczystości odbywające się na Placu Zwycięstwa w Warszawie przybyło kilkaset tysięcy ludzi. Biskup Jerzy Modzelewski odczytał duchowy testament zmarłego. Prymas wybaczał w nim ludziom, którzy Go atakowali i więzili.
Kardynał Wyszyński został pochowany w archikatedrze św. Jana w Warszawie. W 1989 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Od tego czasu przysługuje mu tytuł Sługi Bożego. Obecnie proces toczy się w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. Opracowywana jest dokumentacja o heroiczności cnót kandydata na ołtarze, czyli "Positio".


źródło: http://radionadzieja.pl/index.php/aktua ... 4%85clecia

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 28 maja 2013, o 13:46 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
OSTATNI TELEFON DO PRYMASA WYSZYŃSKIEGO

Barbara Dembińska wiele lat pracowała w Sekretariacie Prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego (od 1970 r. do śmierci Prymasa w 1981 r.). Jest członkiem Instytutu Prymasowskiego. Obecnie zajmuje się m.in. oprowadzaniem pielgrzymek po domu kard. Wyszyńskiego w Choszczówce, współpracuje w wydawaniu dzieł Prymasa Tysiąclecia. Poniższego wywiadu udzieliła w maju 2001 r. z okazji setnej rocznicy urodzin kard. S. Wyszyńskiego. Rozmowa dotyczy głównie postaci Prymasa Tysiąclecia, ale nie mogło zabraknąć w niej również wątku papieskiego, dlatego zdecydowałam się zamieścić ją tutaj w całości.

Kiedy po raz pierwszy zetknęła się Pani z Księdzem Prymasem?

Gdy jako studentka brałam udział w rekolekcjach akademickich w Warszawie. Do dziś brzmią mi w uszach jego słowa: "Umiłowane dzieci Boże, dzieci moje". Wypowiedział je wtedy z jakąś niezwykłą mocą.

Później, kiedy podjęłam decyzję o wstąpieniu do Instytutu Prymasowskiego, zaproponował mi pracę w Sekretariacie. Dziś, z perspektywy czasu, bardzo doceniam ten okres w życiu. Wtedy oczywiście nie do końca chyba zdawałam sobie sprawę, z kim na co dzień obcuję.

No właśnie, miała Pani okazję na co dzień obserwować kardynała Wyszyńskiego. Jak żył? Czy pamięta Pani na przykład wygląd jego pokoju?

Wyglądał dokładnie tak, jak pokój jego poprzednika. Ksiądz Prymas spał nawet w łóżku kardynała Hlonda.

Obok łóżka, przy ścianie stała szafa, stolik z lampką nocną, w rogu krzesło, na podłodze leżał chodnik. Skromnie był urządzony także gabinet: w zasadzie tylko biurko i półki na książki czy dokumenty. Pamiętam, że wystrój tych wnętrz wywarł wrażenie na lekarzach, którzy przychodzili do Księdza Kardynała, gdy był chory. Dziwili się, że Prymas Polski mieszka w takich warunkach.

Ksiądz Prymas słynął również z tego, że skromnie jadał. Czy tak?

Ojciec bo tak go nazywaliśmy najbardziej lubił placki ziemniaczane, kaszę gryczaną i ziemniaki ze zsiadłym mlekiem. Nie uznawał natomiast wyszukanych, wykwintnych potraw. Podobnie zresztą było z ubiorem. Pamiętam, gdy siostry przyszły do nas do Sekretariatu i prosiły: "Zróbcie coś, żeby Ojciec zgodził się na uszycie nowej sutanny, ta, którą nosi, naprawdę już się nie nadaje". Ksiądz Prymas usłyszał to i skitował krótko: "Nie nadaje się, bo jest podarta. Jak siostra zaceruje, to się nada".

"Kłopot" z Ojcem mieli praktycznie wszyscy, którzy go zapraszali do siebie. Po jednej z wizytacji miał u kogoś przenocować. Gdy zobaczył łóżko, na którym ma spać, a na nim trzy haftowane poduszki i dwie ogromne pierzyny, powiedział do swego kapelana: "Bracie, zróbmy coś z tym, tylko tak, żeby nikomu przykrości nie sprawić". I wynieśli wszystko na balkon.

Jaki tryb życia prowadził Prymas Polski?

Dzień zaczynał o czwartej lub piątej rano. Odmawiał brewiarz bardzo lubił tę formę modlitwy a potem odprawiał Mszę świętą, na którą zapraszał wszystkich pracowników. O dziewiątej było śniadanie. Prawie zawsze uczestniczyli w nim goście. I obowiązkowo wszyscy pracownicy Sekretariatu, których Ojciec traktował jak domowników. Był na tyle bezpośredni, że potrafił wstać od stołu, podejść do kogoś i powiedzieć: "No, co tam bracie, dlaczego nie jesz?". Albo nałożyć komuś kawałek wędliny na talerz. Przy stole nigdy też nie mówił o sprawach służbowych.

Po śniadaniu przyjmował gości na audiencjach. Wszystkich, którzy o to prosili. Nie zdarzyło się, by komuś odmówił. Chętnie pocieszał innych. Kiedy dostrzegał smutek w oczach, klepał takiego biedaka po ramieniu albo obejmował. Umiał rozładować napięcie. Kiedyś przyszedł do Księdza Prymasa profesor, zdenerwowany sytuacją polityczną. Z przerażeniem w oczach zapytał: "Ojcze, co z nami będzie?". A Ksiądz Prymas przytulił go i odparł: "Bracie, Bóg jest, a ty z Nim".

Po południu Ksiądz Kardynał jeździł na wizytacje do parafii. Lubił spotkania z ludźmi. Szczególnie, gdy zdarzały się zabawne sytuacje. Kiedyś jeden z wiernych przywitał go, mówiąc: "Najprzewielebniejsza Ewidencjo". Innym razem, gdy Ojciec zbliżał się do drzwi kościoła, przedstawiciel parafii zdjął czapkę i wydusił z siebie: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie". Po chwili szybko dodał: "Oj, psia mać, w pacierz zaszedłem". Ojciec chętnie wracał później do tych wspomnień.

Kiedy nie było wielkich uroczystości, spotkań, wyjazdów, brał również udział w zakończeniu rekolekcji dla lekarzy, prawników czy duszpasterstw akademickich.

Studentów zapraszał też do siebie na słynne pączki, które sam nadziewał na widelec...?

To był już rytuał. Zawsze w okresie Bożego Narodzenia organizował dla nich opłatek. Siostry smażyły pyszne pączki z nadzieniem różanym. Wnosiły je na tacach, a Ojciec każdego częstował i mówił: Nie możecie przecież wyjść głodni od Prymasa Polski! Potrafił być wielki, majestatyczny, a zarazem zwyczajny, tak bardzo ludzki.

Raz w tygodniu kardynał Wyszyński przyjeżdżał do podwarszawskiej Choszczówki. Jak spędzał tam czas?

Zwykle był to poniedziałek, gdyż ten dzień miał wolny. Ale nie był to nigdy tylko wypoczynek. "Uciekał" z Miodowej, by w skupieniu pisać listy pasterskie czy memoriały do rządu. Odpisywał na listy - wszystkie, jakie otrzymywał, nawet od dzieci. Przygotowy wał się tu również do kazań - ciekawe, że nigdy ich nie pisał, sporządzał jedynie plan w punktach. W Choszczówce obradowały czasem Komisje Maryjne czy Rada Główna Episkopatu. Ksiądz Prymas lubił tu przebywać. Zmęczony, w otoczeniu lasów nabierał rumieńców, regenerował siły. Chodził na długie spacery, z których wracał jakby odnowiony. Przyroda go uspokajała. Doskonale zresztą ją znał, rozumiał.

I bacznie obserwował. Jak czytamy w Zapiskach więziennych, z uwagą śledził na przykład zachowanie wiewiórki albo podglądał mrowisko...

Tak, Ojciec potrafił rozróżnić każde stworzenie, każdy liść, kwiat, nazywał po imieniu wszystkie krzewy, zioła. Gdy słyszał śpiew ptaka, od razu pytał nas: "Wiecie, jaki to ptak?". Nikt z nas oczywiście nie miał pojęcia, i Ojciec nam wtedy tłumaczył. Cały świat był dla niego światem Bożym, godnym podziwu i szacunku.

Ksiądz Prymas zabierał swych pracowników na urlop. Czy Pani również z nim wyjeżdżała, zwłaszcza wtedy, gdy wakacje spędzał w towarzystwie kard. Wojtyły?

Tak, oczywiście, jeździliśmy dużą grupą: pracownicy Sekretariatu, członkinie Instytutu Prymasowskiego, ojcowie paulini, no i kardynał Wojtyła, ksiądz Stasio Dziwisz i Ksiądz Prymas. Chodziliśmy na długie spacery, zawsze też graliśmy w siatkówkę...

...a kardynał Wyszyński, który był sędzią, przykazywał, by drużyna, w której grał Wojtyła, wygrała. Czy tak?

Ojciec nas wręcz "strofował": "Pamiętajcie, macie tak grać, żeby przegrać!" (śmiech). Nie było to trudne, bo zarówno kard. Wojtyła jak i ks. Dziwisz grali bardzo dobrze. Nawet ścinali. A jak mocno serwowali!

Wieczorami zwykle śpiewaliśmy: piosenki harcerskie, religijne, ballady. Niezwykłą atmosferę tamtych dni pamiętam do dziś. Zawsze było bardzo wesoło, zwłaszcza gdy przysłuchiwaliśmy się dialogom Księdza Prymasa i kardynała Wojtyły. Obaj mieli ogromne poczucie humoru. Widziałam, że rozumieli się bez słów. Dlatego chyba pierwsze słowa Księdza Prymasa po wyborze Jana Pawła II brzmiały: "O nic nie pytajcie, bo będę łkał". Z jednej strony była to dla niego wielka radość, ale też i wielka strata. "Wiecie, ja się tak czuję, jak by mi ktoś prawą rękę odciął" powtarzał. Ojciec pragnął przecież, by kardynał Wojtyła został jego następcą, co - jak się wydaje - dawał niekiedy do zrozumienia. Kiedyś powiedział do arcybiskupa Krakowa: "Księże Kardynale, to nie przypadek, że różnica lat między mną a kardynałem Hlondem wynosiła 19 lat, i między nami też wynosi 19".

Ale wróćmy do wieczorów wakacyjnych...

Ojciec na urlopie dużo czytał: swoje ulubione powieści Makuszyńskiego czy Trylogię Sienkiewicza, i zachęcał do tego innych. Urządzał nam zresztą na wakacjach "akademie historyczne". Jeszcze podczas ostatnich swych wakacji czytał Historię Kościoła ks. Kumora, potem nam o tym opowiadał.

Kardynał Wyszyński często też opowiadał dowcipy, nawet gwarą góralską. Lubił czytać skecze. Pamiętam takie zdarzenie: na kartce miał zapisaną anegdotę. Zajęła pół strony. A on ją czytał, i czytał w nieskończoność. W końcu ktoś zagląda mu przez ramię i mówi: Ojcze, przecież tego tutaj nie ma. A on na to: "Oj, dziecko, nie umiesz czytać między wierszami!". Doskonale pamiętam też, jak kiedyś Ojciec śmiał się do łez, gdy dwie dziewczyny - całkowicie fałszując - śpiewały: "Panie Boże mój, jam jest wołek Twój".

W czasie wakacyjnych wieczorów tym żartom nie było końca. Przerywał je Ksiądz Prymas, który zwykle przed północą nas opuszczał. Nie lubił późno chodzić spać, wstawał natomiast o świcie.

Kim był dla Pani kardynał Wyszyński?

Po prostu Ojcem. Bardzo się o mnie troszczył. Nawet w codziennych, bardzo prozaicznych sytuacjach. Wiedział na przykład, że przepadam za jabłkami. Często po kolacji sam mi je obierał, a gdy zjadałam, zmieniał talerzyk i kładł następne. Lubiłam też pseudonim, jaki mi wymyślił. Kilka z nas nosiło imię Barbara, a ja miałam na drugie Natalia, utworzył więc "Latuś". I tak do mnie się zwracał.

Ksiądz Prymas był Ojcem oczywiście dla nas wszystkich. Zwracaliśmy się do niego zresztą "Ojcze". Ale dla mnie miało to szczególne znaczenie, gdyż we wczesnej młodości straciłam swojego rodzonego ojca.

Czego nauczyła się Pani od kardynała Wyszyńskiego?

Że jestem dzieckiem Boga. Że przez pryzmat Jego woli należy patrzeć na wszystkie sprawy życia. I że w ostatecznym rozrachunku to On jest w ludzkim życiu najważniejszy.

Wreszcie, swoją postawą Ksiądz Prymas uświadomił mi, jak ważna w życiu jest modlitwa. Kult, jakim darzył Matkę Bożą, był dla nas czymś niezwykłym, jakimś wielkim świadectwem ufności. Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej woził przecież ze sobą wszędzie - na przednim siedzeniu w samochodzie, sam natomiast siadał z tyłu. Zabierał go nawet do Rzymu. Czasem żartowaliśmy, że ta jego Matka Boża wybierała trzech papieży: Pawła VI, Jana Pawła I i Jana Pawła II. Na odwrocie obrazu Ojciec zapisywał nazwy wszystkich miejscowości w Polsce i na świecie, które odwiedzał.

I ten właśnie Obraz towarzyszył Księdzu Prymasowi do ostatnich chwil życia?

Tak, stał przed jego łóżkiem aż do śmierci. Wpatrując się w oczy Maryi przyjmował ostatni raz Komunię świętą, do Niej też kierował swe ostatnie na ziemi słowa.

Jak one brzmiały?

Przed samą śmiercią chciał zaśpiewać znaną pieśń maryjną, ale powiedział tylko słabym, łamiącym się głosem: "Chwalcie łąki umajone...". Potem Ojciec w ogóle nie miał już siły mówić, w końcu stracił przytomność. Widziałam go jeszcze godzinę przed śmiercią, ale do świadomości już nie powrócił.

Wcześniej jednak przyjmował Sakrament Chorych, zdawał więc sobie sprawę, że odchodzi?

I tak, i nie. Pamiętam, gdy w kwietniu potwornie wyczerpany wrócił z badań lekarskich. W jego - nie opublikowanych zresztą jeszcze - zapiskach Pro memoria znalazło się łacińskie zdanie: "Jest to początek końca". Z drugiej strony, lekarze obiecali mu, że będą informować o stanie zdrowia, nawet gdy będzie się pogarszał. Kiedy więc orzekli, że próba nowotworowa jest pozytywna, było to równoznaczne z obecnością komórek nowotworowych w organizmie. Ksiądz Prymas natomiast zrozumiał to w znaczeniu poprawy stanu zdrowia. Miał więc chyba jeszcze wtedy jednocześnie jakąś nadzieję.

Kiedy ją utracił?

Chyba po zamachu na Papieża. Wtedy już nie miał żadnych wątpliwości, że umiera.

Czy bał się śmierci?

Nie okazywał tego, więc chyba nie. Jak wszystko w życiu, tak i chorobę, a potem nadchodzącą śmierć przyjmował ze spokojem. Nigdy też się nie skarżył, nie narzekał, że cierpi. A gdy ktoś z nas pytał Ojca, jak się czuje, odpowiadał, że jego choroba nic nie znaczy w porównaniu z cierpieniami Ojca Świętego, który leży po zamachu w szpitalu.

Jak kardynał Wyszyński zareagował na wiadomość o zamachu na Papieża?

Nie dowiedział się od razu, mieliśmy wielkie obawy, czy mu o tym powiedzieć. Baliśmy się, że takiej wiadomości nie będzie po prostu w stanie znieść. Jaka była reakcja Ojca? Otworzył szeroko oczy, i wydobył z siebie tylko jedno zdanie: "Zawsze się tego obawiałem". Później zamilkł na kilka godzin. W końcu poprosił, by przynieść magnetofon i nagrać jego przesłanie do narodu: "Wszystkie modlitwy, które zanosicie za mnie, proszę przekazywać w intencji Ojca Świętego".

Ksiądz Prymas kilka dni przed śmiercią odbył rozmowę telefoniczną z Papieżem. Czyja to była inicjatywa?

Ojca Świętego. Przy czym, gdy Papież zadzwonił z Kliniki Gemelli po raz pierwszy, rozmowa nie doszła do skutku, gdyż przewód telefoniczny był za krótki, nie sięgał do łóżka Księdza Prymasa. Dopiero następnego dnia, gdy telefonista przedłużył kabel, Ojciec mógł wziąć do ręki słuchawkę i odebrać telefon od Papieża.

Była to bardzo trudna rozmowa - zresztą dla nich obu. Doskonale wiedzieli przecież, że na ziemi już nigdy się nie spotkają. Ksiądz Prymas prosił wtedy cichutko: "Ojcze, pobłogosław mi...". Za trzy dni odszedł do Pana.

opr. mg/mg
źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH ... ic_07.html

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 28 maja 2013, o 13:48 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
Obrazek


Prymas Stefan Kardynał Wyszyński



1901 nad Bugiem
Stefan Kardynał Wyszyński (1901 ? 1981) urodził się 3 sierpnia w miejscowości Zuzela nad Bugiem, na pograniczu Podlasia i Mazowsza. Był drugim dzieckiem państwa Wyszyńskich (ojciec Stanisław, matka Julianna). Pierwsza była córka Anastazja, później jeszcze dwie dziewczynki: Stanisława i Janina oraz syn Wacław (zmarł w wieku 11 lat). Nad łóżkiem małego Stefana, w rodzinnym domu wisiały dwa obrazy: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. Rodzice wpajali mu poszanowanie dla pracy ludzkiej, chleba, ziarna i zboża, które w języku polskim oznacza, że jest z Boga (z Boże). Kiedy Stefan Wyszyński miał osiem lat jego rodzina przeniosła się do Andrzejewa. Wkrótce po przeprowadzce, w wieku 9 lat stracił matkę (miała zaledwie 33 lata). Było to dla niego wielkim ciosem. Tuż przed śmiercią matka poleciła mu ?ubrać się?, co w rodzinie mającej bliski kontakt z czynnościami liturgicznymi zrozumiane zostało jako ?przywdzianie szat kapłańskich?. Śmierć matki nie załamuje go ale kieruje ku Matce Niebieskiej ? ku Tej, ?która nie umiera?. Jak sam powie po latach: ?Pojechałem z prymicją na Jasna Górę, aby mieć Matkę... Matkę, która już będzie zawsze...? W czasie trudnych chwil aresztowania, ataków na Kościół znowu zwróci się do Matki Bożej, poddając Jej w opiekę siebie i cały naród.

nauka
Po ukończeniu gimnazjum w Warszawie i Łomży (gdzie przeniósł się po wybuchu I wojny światowej) wstąpił do Seminarium Duchownego we Włocławku. Zmagał się wtedy ze swym słabym zdrowiem, co opóźniło trochę jego święcenia kapłańskie, które przyjął 3 sierpnia 1924 roku. Po roku pracy diecezjalnej biskup włocławski skierował go na dalsze studia na Katolicki Uniwersytet Lubelski. W latach 1924-1929 studiuje więc na Wydziale Prawa Kanonicznego, a pod kierunkiem ks. Antoniego Szymańskiego, przeprowadza studia z zakresu katolickiej nauki społecznej i ekonomii w Wydziale Prawa i Nauk Społeczno-Ekonomicznych. W czerwcu 1929 roku doktoryzował się z prawa kanonicznego, obroniwszy pracę pt. ?Prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły.? W okresie studiów działał społecznie w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej ?Odrodzenie?, które było ośrodkiem nowatorskich prądów w katolicyzmie polskim. W 1930 roku został profesorem prawa kanonicznego i socjologii w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku.

przed wojną
Po studiach udał się w podróż naukową po krajach Europy Zachodniej. Był w Austrii, Włoszech, Francji, Belgii, Holandii i Niemczech. Interesował się szczególnie Akcją Katolicką i działalnością chrześcijańskich związków zawodowych. Wykładał naukę społeczną w Wyższym Seminarium we Włocławku, był redaktorem miesięcznika ?Ateneum Kapłańskie?, działał wśród robotników, wykładał na uniwersytecie Robotniczym.

wojna
W czasie wojny, ze względu na swoje zaangażowanie społeczne oraz przedwojenne publikacje poświęcone totalizmowi hitlerowskiemu był poszukiwany przez Niemców. Na polecenie rektora seminarium ks. Korszyńskiego opuścił Włocławek i ukrywał się we Wrociszewie i w Laskach pod Warszawą, a także u swojej rodziny. Bierze udział w konspiracyjnym nauczaniu młodzieży i w niesieniu pomocy ludności. Zdarzył się przy tym nawet niecodzienny wypadek, kiedy to ks. Wyszyński trafił do chałupy wycieńczonej, rodzącej kobiety. Nie mógł już sprowadzić pomocy, więc w tej dramatycznej chwili został położną i pielęgniarką. W czasie Powstania Warszawskiego był kapelanem grupy ?Kampinos? Armii Krajowej oraz szpitala powstańczego w Laskach. Ksiądz Wyszyński nocą godzinami stał nieruchomo i błogosławił płonąca Warszawę, w kaplicy długo leżał krzyżem, modlił się za ginącą stolicę, za umierających ludzi i za tych, którym dane będzie przetrwać.

po wojnie
Po zakończeniu działań wojennych wrócił do Włocławka i zaczął organizować Seminarium Duchowne zniszczone w czasie wojny. W 1945 roku został rektorem seminarium, podjął też obowiązki redaktora tygodnika diecezjalnego ?Ład Boży?. W 1946 roku przez Ojca Świętego Piusa XII mianowany został biskupem ordynariuszem diecezji lubelskiej. Sakrę biskupią przyjął 12 maja na Jasnej Górze z rąk Prymasa Augusta Hlonda, po którym dwa lata później przejął obowiązki Prymasa Polski. Zostaje też wtedy arcybiskupem Gniezna i Warszawy. Po śmierci kardynała Hlonda, wobec wzrastających nacisków komunistycznych władz polskich, w sytuacji jawnego prześladowania Kościoła (nawet za cenę podważenia polskiej racji stanu, szczególnie przy tworzeniu polskiego Kościoła na Ziemiach Zachodnich) Prymas Wyszyński zmuszony był prowadzić politykę ustępstw wobec ?nowej władzy?. Aby uchronić Kościół i naród od rozlewu krwi podjął decyzję o zawarciu ?porozumienia?, podpisanego przez Episkopat i Władze Państwowe 14 lutego 1950 roku. Posądzany w związku z tym o zbytnią ugodowość wobec systemu komunistycznego, zmagając się z opozycją wspieranych przez komunistów ?księży patriotów? i świeckich działaczy katolickich (zwłaszcza spod znaku ?Paxu?) starał się ks. Prymas uratować resztki wolności Kościoła w Polsce, a zarazem resztki wolności dla wszystkich Polaków, bowiem odtąd, przez lata budowania socjalizmu w Polsce stał się Kościół jej jedynym orędownikiem. Władze komunistyczne nie zamierzały jednak dotrzymywać zobowiązań nawet tego, daleko idącego w ustępstwach porozumienia, raz za razem łamiąc jego postanowienia.

kapelusz kardynalski i więzienie
Na konsystorzu 12 stycznia 1953 roku został Prymas Wyszyński kardynałem. Nie mógł jednak osobiście odebrać kapelusza kardynalskiego, gdyż władze polskie odmówiły wydania mu paszportu. Zaostrzał się już kurs polityki wobec Kościoła a w tym samym roku, 26 września 1953 roku Prymas został aresztowany i wywieziony z Warszawy. Przebywał kolejno w Rywałdzie Królewskim koło Grudziądza, w Stoczku Warmińskim, w Prudniku (województwo opolskie) i Komańczy w Bieszczadach. 16 maja 1956 roku w Komańczy powstał tekst odnowionych Ślubów Narodu (których idea zrodziła się podczas uwięzienia w Prudniku ? w pobliżu Głogówka), złożonych 26 sierpnia 1956 roku na Jasnej Górze jako Jasnogórskie Śluby Narodu w obecności milionowej rzeszy pielgrzymów. Na tronie przygotowanym dla Prymasa złożono biało-czerwone róże. Dwa miesiące później kardynał Stefan Wyszyński został uwolniony.

nowe tysiąclecie i nowy papież
W latach 1957 ? 1965 prowadził Wielką Nowennę przed Jubileuszem Tysiąclecia Chrztu Polski, którą przygotowywał naród do religijnego przeżycia tej rocznicy. W 1957 roku rozpoczął Nawiedzanie Polski przez kopię Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Nowennę zakończył 3 maja 1966 roku uroczystym Aktem Oddania Narodu Matce Bożej za wolność Kościoła w Polsce i świecie. W uroczystości wziął udział cały Episkopat Polski, także Karol Wojtyła. 26 sierpnia 1969 roku powołał do istnienia duszpasterski ruch Pomocników Matki Kościoła. W połowie lat sześćdziesiątych wraz z Episkopatem Polski zwrócił się do biskupów niemieckich z gestem pojednania narodów polskiego i niemieckiego, co spowodowało negatywną i gwałtowną reakcję władz partyjnych i państwowych. Brał udział we wszystkich wydarzeniach powojennej Polski, wspierając naród szczególnie w chwilach ważnych, przełomowych i dramatycznych, których tak wiele było w PRL-owskiej historii Polski. W latach sześćdziesiątych czynnie uczestniczył w pracach Soboru Watykańskiego II. Na auli soborowej cieszył się wielkim uznaniem wśród biskupów świata. Na ręce Pawła VI złożył memoriał Episkopatu Polski o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła. Ojciec Święty spełnił te prośbę 21 listopada 1964 roku.
6 października 1978 roku na Stolicę Piotrową został wybrany Polak ? kardynał Karol Wojtyła. Była to wielka radość dla Prymasa i Kościoła w Polsce. W czerwcu 1979 roku Prymas Tysiąclecia przyjął, po raz pierwszy w Polsce widzialną Głowę Kościoła ? Ojca Świętego - Jana Pawła II. Rozpoczął się wielki i niepowtarzalny ruch zwany ?Solidarnością?. W tym czasie mediował między władzami a Solidarności.

28 maja 1981 roku, w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego odszedł do Boga Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński. Miał 80 lat. 57 przeżył w kapłaństwie, 35 lat był biskupem, 32 lata arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim oraz Prymasem Polski, 28 lat członkiem Kolegium Kardynalskiego. W 1986 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.




źródła:
http://www.ws-kroscienko.tarnow.opoka.o ... Prymas.htm
http://www.orlowiec.katowice.opoka.org. ... clecia.pdf

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 4 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!